piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 17

* Diego*

Byłem na maxa zdenerwowany... Już zaczynam dopuszczać do siebie myśli, ze zostanę tatą... Obiecałem Fran, ze zajmę się i nią i dzieckiem i tak będzie... zapewne pokocham je tak jak moi rodzice kochają mnie...
Już sam nie wiem... Siedzę na tej cholernej kanapie i czekam. ILE MOŻA ROBIĆ JEDEN TEST CIĄŻOWY?!
Nagle usłyszałem z góry trzaśnięcie drzwi. W sumie wiedziałem tylko, że Fran skończyła, ale nie miałem pojęcia czy trzasnęła z radości czy z gniewu... Wstałem tylko i wyczekująco patrzyłem na schody, na których w końcu pojawiła się Fran i już po chwili zbiegła do mnie, rzucając mi się na szyję. Postawiłem ją szybko na podłodze i wręcz wyrwałem test ciążowy z ręki...
-NIE JESTEM W CIĄŻY!- pisnęła.
Kamień spadł mi z serca. Jasne jakbym miał zostać ojcem bym był jak najlepszym i dał mu dużo miłości, ale o wiele bardziej odpowiadała mi wersja, że moja "dziewczyna" jednak nie jest ciężarna.
- Ale skąd wymioty? Bóle głowy?
- Oł...- powstrzymała entuzjazm. - Test może się mylić.
- Lepiej idź do ginekologa.- stwierdziłem.
- Sama?
- Nie. Z Naty?
- Nie jestem pełnoletnia DIEGO!
- Ok... Daj mi pomyśleć...- usiadłem na kanapie, jednak po chwili wstałem.- Dobra nic nie mam.
- Muszę iść powiedzieć cioci...- westchnęła.- Przecież muszę mieć pewność, a jeśli jestem w ciąży i tak będę musiała jej powiedzieć.
- Masz zamiar powiedzieć jej, że przez alkohol, czy że to było umyślnie?
- Nie wiem.- wzruszyła ramionami.- Myślę, że prawdę. Nie mam zamiaru nawet przed nią udawać, że serio z tobą jestem...
- Ok.
- Jutro z nią porozmawiam.
- Niech będzie.- przytuliłem ją.- Nie martw się.
- Na razie nie mam jeszcze za bardzo czym. Test wyszedł nie pozytywnie, ale jak ja to powiem ciotce?- jęknęła.
- Mówiłaś, że masz z nią bardzo dobry kontakt.
- Tak, ale mam jej powiedzieć, że w wieku 17 lat upiłam się do tego stopnia, żeby wylądować z kimś w łóżku i na dodatek jestem prawdopodobne w ciąży?!- zrezygnowana opadła na kanapę, a ja usiadłem obok.- Weźmie mnie za kompletnie nieodpowiedzialną... I ma rację.- po policzku dziewczyny zaczęły lecieć łzy...
- Fran...- złapałem ją za dłoń.- Nie obwiniaj się za wszystko. Stało się. Damy radę.
- Na pewno.- prychnęła.- Co powiedzą ludzie? Diego nie jesteśmy zwykłymi nastolatkami. I ty i ja jesteśmy sławni człowieku! A co powiedzą rodzice?! JA MAM 17 LAT! I co najważniejsze... Gdybyśmy chociaż serio byli zakochaną w sobie parą. A zwyczajnie udajemy!- rozpłakała się kompletnie.
Najchętniej powiedziałbym jej teraz, że jestem w niej szaleńczo zakochany, ale tego nie zrobię. To zdecydowanie nie ten moment...
 Przytuliłem ją do siebie.
- Wybacz...- wyszeptała.- Nie chciałem tak krzyczeć.
- Już w porządku...- pogłaskałem ją po plecach.

NASTĘPNEGO DNIA...


*Naty*

Obudziłam się rano i jakaś magiczna siła nie pozwalała mi wstać z łóżka, ale jakoś dałam radę i powolnym krokiem doczłapałam się do szafy i wzięłam z niej ten zestaw:


a następnie poszłam do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Po 20 minutach wyszłam z niej i zeszłam do kuchni aby zjeść śniadanie którymi były naleśniki. Po zjedzeniu ich posprzątałam po sobie i poszłam do pokoju przetrzepać internet . Zobaczyłam dużo wiadomości na portalach spolecznościowych i wszystkie z nich były od Maxiego. Przestraszona tekstem tych wiadomości, bo wszystkie brzmiały ,,zadzwoń !'' więc szybko wzięłam telefon i zadzwoniłam do mojego misia.
N: Halo Maxi! Co się stało?! Pisałeś wszędzie żebym zadzwoniła.
M:Poprostu chciałem usłyszeć twój głos i powiedzieć że strasznie się za tobą stęskniłem i , że muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć
N: Ale mnie teraz przestraszyłeś. To skoro się za mną tak  stęskniłeś i musisz mi to powiedzieć to może się dzisiaj spotkamy ? Hym?
M:Pewie będę po ciebie za GODZINĘ. OK?
N: Tak jasne czekam papa!
M: Pa.

Natychmiast pobiegłam do łazienki wzięłam szybki prysznic. Następnie pobiegłam do szafy , ubrałam się w to

i zebrałam włosy na jedną stronę. Za moment usłyszałam dzwonek do drzwi. Tak jak myślałam był to Maxi.
-To gdzie idziemy?-zapytałam.
-Jeśli chcesz możemy iść do restauracji na obiad.-odpowiedział.
-OK.
-To chodźmy .-powiedział, złapał mnie za rękę i poszliśmy.
Po zjedzonym jakże przepysznym obiedzie zaproponowałam żebyśmy poszli na  spacer do parku. Maxi się zgodził, ale przez cały czas chodził taki przygnębiony, a ja w jego oczach nie widziałam tych radosnych iskierek tylko smutek.
-Maxi miałeś mi coś ważnego powiedzieć.
-Tak może usiądźmy.-zaproponował więc usiedliśmy sobie na ławce.
-No to mów.
-Naty...
-Maxi mi możesz powiedzieć nawet najgorszą rzecz  na świe...
-WYJEŻDŻAM.
Momentalnie w moich oczach zebrało się mnóstwo łez. Zadawałam sobie pytanie : Dlaczego osoba którą kocham najbardziej na świecie opuszcza mnie w tak fatalnym momencie? Co ja mówię? Każdy moment będzie fatalny.
-Gdzie, kiedy i o której? - zapytałam załamana.
-Do Portugali, za tydzień o 17:30.-powiedział łamiącym się głosem.
-A na ile ?
-NA STAŁE.
Te słowa brzmiały w moich uszach i nie chciały z nich wyjść. Wstałam i uciekłam w głąb parku. Zaszyłam się pomiędzy krzakami gdzie nikt mnie nie widział i płakałam po prostu płakałam.

*Francesca*

- Już jestem!- do domu weszła ciotka, a ja podniosłam się z kanapy. Czekałam, aż wróci z pracy, bo chcę z nią porozmawiać...
- Cześć ciociu.- tyle zdołałam z siebie wydusić.
Ciocia chyba zauważyła moje pod denerwowanie, bo zaczęła się mi przyglądać.
- Co się stało Fran?
- Musimy porozmawiać.- starałam się być stanowcza.- Proszę usiądź.- wskazałam na fotel, a ciotka lekko zdziwiona, wykonała moje polecenie.
- O co chodzi?
- Uf.- odetchnęłam.- Obiecaj, że nic nie powiesz rodzicom, bo jeśli moje przypuszczenia okażą się prawdą sama to zrobię, a jak nie to nie będę musiała.
- Doooobrzeee...- odpowiedziała lekko niepewnie.
- Bo... ja... chyba... jestem... w... ciąży.- wyksztusiłam i przymknęłam powieki.
- Co?!- wstała z fotela.- JAK TO JESTEŚ W CIĄŻY!?
- Powiedziałam chyba...
- Ale, ale jak to? Jak?
- Serio pytasz jak?
- NIE DENERWUJ MNIE FRANCESCA!- wrzasnęła.- Przepraszam.- uspokoiła się troszkę i z powrotem usiadła.- Opowiedz mi co się stało?
- Bo ostatnio na imprezie... Na tej co zrobili Diego i Naty i ja i on trochę się upiliśmy i...- zacięłam się, a do oczu napłynęły mi łzy.
- I się przespaliście.- dokończyła za mnie.
- Tak...- westchnęłam.- Zrobiłam test i wyszedł negatywnie, ale przecież wymioty, zawroty głowy i w ogóle skądś się wzięły. Prawda?
- Musimy iść do lekarza. - zażądała.
- Właśnie o to chciałam ciebie poprosić.
- Jak najszybciej musimy iść.- dodała, kierując się do telefonu.
- Ciociu czekaj.- powstrzymałam ją. - Chyb wiesz, że zależy mi na prywatności. To nie może wyjść na światło dzienne.- sprostowałam.
- Tak wiem. Zadzwonię do mojej przyjaciółki i zarazem mojej ginekolog.- powiedziała i wstała.
- Dziękuje.- uśmiechnęłam się do niej delikatnie, a ona minimalnie odwzajemniła go.- Nie powiesz rodzicom?
- Nie.- westchnęła.- Ale jeżeli jesteś z tym chłopakiem w ciąży sama będziesz musiała to zrobić.
- Wiem...- na samą myśl o tym przeszły mnie ciarki.
Kobieta poszła na chwilę na przedpokój i po paru minutach wróciła.
- Załatwione... Jutro z samego rana idziemy.
- Jeszcze raz dziękuje.- wstałam i się do niej przytuliłam.
- Kiedy robiłaś test?
- Dźiś.- oderwałam się od niej.
- Diego o tym wie?
- Tak...
- I co on na to.
- Powiedział, że jeśli to prawda nie zostawi mnie samej.- uśmiechnęłam się.- To na serio jest cudowny chłopak.
- Co wy zrobicie jak o będzie prawda? Przecież wasz udawany związek nie będzie trwał cały czas. Co to będzie? Ludzie będą mówić, że macie dziecko i nie jesteście parą...
- Na moje może trwać cały czas...- powiedziałam bardzo cicho, jednak ona usłyszała.
- Co?
- Wiesz...- postanowiłam jej wszystko powiedzieć.- Od jakiegoś czasu, wcale nie usze udawać tego całego związku...
- Jesteście parą?
- Nie, ale...
- Zakochałaś się.- uśmiechnęła się do mnie.
- No właśnie.- po tej rozmowie, znów miałam ochotę płakać i kilka łez spłynęło po moim policzku, bo zdałam sobie sprawę, że ciocia ma racę. Ja zostanę sama, ludzie będą gadać... - Jestem głupia.
-  Nie mów tak. Skąd wiesz? Może Diego czuje do ciebie to samo? Ja tam też się dziwiłam jak wiarygodnie razem wyglądacie i mam odpowiedź. Nie martw się kochanie.- przytuliła mnie.- Skoro test wyszedł negatywnie, nie ma wielkich szans na to, że jesteś w ciąży. Ale lepiej jak to sprawdzimy.- z fotela, przeniosła się na kanapę, mocno mnie przytulając.
Odkąd mieszkam w Argentynie z wujostwem, bardzo zżyłam się z ciocią. Mówię jej wszystko. Jest mniej więcej jak najlepsza przyjaciółka, a nie tylko część mojej rodziny. Bardzo ją kocham.
- A co wy się tak tulicie.- do salonu wszedł roześmiany wujek, a ja oderwałam się od kobiety, wycierając oczy.
- Babskie sprawy.- odgryzła mu się.
- Hej wujku.- podeszłam do niego i ucałowałam go w polik.
- Płakałaś?- spytał.
- E... - machnęłam ręką.- babskie sprawy.- zaśmiałam się i poszłam do siebie.

*Maxi*

Chciałem pobiec za Natką ale nie miałem siły z tych emocji a poza tym chciałem dać jej troszkę ochłonąć. Posiedziałem na ławce powstrzymując płacz i gdy troszkę mi przeszło poszedłem do domu.  Wieczorem poszedłem do domu Naty żeby wszystko dokładnie jej wytłumaczyć.

PUK PUK !!!

Zapukałem w drzwi . Po chwili otworzył mi Diego.

- Naty jest u siebie .-powiedział .
Wiminąłem go i poszedłem po schodach do. pokoju Naty. Bezszlestnie. wszedłem do pokoju i zobaczyłem. skuloną i płaczącą naty leżącą na łóżku. Po cichu podszedłem położyłem za nią , przytuliłem i pocałowałem po policzku . Ona tylko odwróciła się do mnie przodem i mocniej się we mnie wtuliła. mocno płacząc zarazem . Nie ukrywam mi też leciały łzy i nie wstydzę się tego. Po dość długim czasie gdy oboje się trochę uspokoiliśmy odsuneliśmy się od siebie i zaczęliśmy rozmawiać.
-Naty przyszedłem tu żeby ci wszystko wytłumaczyć. Muszę wyjechać bo moja babcia miała wypadek i muszę się nią zaopiekować. Na początku mieli jechać moi rodzice ale nie mogli znaleść tam innej pracy i nie mogli się wyrwać z tej. Natomiast ja mam już tam pracę i twój tata pozolił mi się zwolnić. Muszę tam jechać i tak naprawdę to powiedziałem że na stałe bo w najgorszym wypadku wrócę tu dopiero za parę lat czyli jakby na stałe a w najlepszym za no nie wiem i wlasnie ta niewiedza mnie tak dobija bo nie wiem kiedy znowu cie zobaczę będąc już tam.
-Rozumiem Maxi musisz się zaopiekować twoją rodziną ale to nie zmnie faktu że będę strasznie za tobą tęsknić . Obiecaj że będziesz dzwonić, pisać i wchodzić na Skypea żeby pogadać tak bardzo często.-podniosła się i usiadła .
-Obiecuję .-również usiadłem. a ona mnie przytuliła
-Kocham Cię .
-Ja ciebie też.
Natka rzuciła się na mnie i czule pocałowała co ja owczywiście z wielką chęcią odwzajemniłem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
Naty odprowadziła mnie do drzwi . Ucałowałem ją w nosek na pożegnanie i wróciłem do domu. Walnąłem się na łóżko i próbowałem zasnąć co mi kompletnie nie wychodziło ale w środku nocy może mi się udało.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Jest długooczekiwana 17 !!!!
Mamy nadzieję ze jeszcze ktoś tu jest ize rozdział się spodoba . W rok szkolny postaramy się o regularne dodawanie postów. Jeśli chodzi o konkurs to wyniki będą niedługo :)

Do następnego rozdziału buziaczki :*

LOVCIAM NAXI
LOVCIAM DIECESCE

:*