piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 15

*Naty*

-Pa Mamo, pa Tato! Bawcie się dobrze i uważajcie na siebie!-żegnałam się z rodzicami bo jechali na imprezę a potem do znajomych i wrócą dopiero jutro po południu.
-Pa, pa tylko bez żadnych wybryków na tej waszej imprezie.
-Dobrze, dobrze.

Weszłam do pokoju i zaczęłam przygotowywać się do imprezy, wzięłam prysznic i ubrałam przypadkowe rzeczy. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi więc poszłam je otworzyć i okazało się, że to Fran. Przyszła do mnie by przygotować się na tą imprezę. Przyniosła swoje sukienki, buty i kosmetyki. Zaniosłyśmy te wszystkie rzeczy do pokoju i zaczęłyśmy się przygotowywać.

Po kilku godzinach byłyśmy gotowe Fran miała na sobie to:

a ja to:


Potem poszłyśmy przygotować jedzenie, napoje i procenty. Po chwili przyszedł Diego w czarnych rurkach, białej koszulce i czarnej, skórzanej kurtce. Przywitał się z Fran i pomógł nam wszystko przygotować.

Dwadzieścia minut przed imprezą przyszedł Maxi a po nim już wszyscy inni zaczęli przychodzić i imprezka się zaczęła. Bawiliśmy się w najlepsze a alkohol znikał w powalającym tempie. Najbardziej pijani byli Leon i Federico a najmniej ja, Violetta i Camila. Maxi nie pił w ogóle bo był samochodem, ale jak zaproponowałam żeby został na noc to trochę sobie popił. Nawet nie pomyślałam, że na tej imprezie będzie tak zajebiście. No w sumie to jest już po północy więc chyba zawsze każda impra się już rozkręci.
-Idę do toalety poprawić makijaż zaraz wracam.-powiedziała Francesca.
-Yyyy tak pewnie.-odpowiedziałam i poszłam dalej tańczyć ze swoim chłopakiem.

*Diego*

Impreza była super, ale tak sobie trochę popiłem z chłopakami. Dziewczyny też nieźle zabalowały... Zacznijmy od tego, że  Fede i Ludmiła zmyli się gdzieś pół godziny temu i ich nie ma, ale ok... NIE WNIKAM.
Dość chwiejnym krokiem udałem się do łazienki, bo od tego wszystkiego serio chciało mi się sikać.
Wszedłem do pomieszczenia i zastałem tam Francescę, która stała przy lustrze i poprawiała makijaż. Była mniej więcej w takim stanie jak ja.
- Sory...- powiedziałem i już chciałem wychodzić, ale ona złapała moją rękę i pociągnęła daleko od drzwi.
Byłem zdziwiony jej zachowaniem, ale nie protestowałem, nawet kiedy Włoszka, pchnęła mnie, przymocowując do ściany.
Położyła obie dłonie na moim torsie i spojrzała głęboko w oczy.
- Co ty robisz?- zapytałem, lekko się śmiejąc i doskonale znając odpowiedź.
- A jak myślisz?- zapytała ironicznie i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku.
Szybko wyszliśmy z łazienki i udaliśmy się korytarze w stronę... mojej sypialni.
Cały czas się całując, odszukałem klamki i weszliśmy do środka, a ja zakluczyłem drzwi, żeby nikt nam nie przeszkadzał, a Fran oderwała się o de mnie i zwinnym krokiem podeszła do mojego łóżka siadając na jego brzegu, wpatrując się we mnie.
Uśmiechnąłem się siadając obok Włoszki, a ta szybko usadowiła się na moich kolanach okrakiem, zarzuciła mi ręce na szyję i ponownie zaczęła namiętnie całować. Złapałem ją za tyłek i mocno ścisnąłem, na co Francesca cicho jęknęła, nie przerywając czynności całowania mnie.
Fala pożądania naszła na mnie już w łazience, ale kiedy Fran zaczęła zdejmować moją koszulkę, wiedziałem, że chce tego samego co ja.
Nawet nie wiem w jakim momencie to się stało, ale po chwili zorientowałem się, że Francesca już na mnie nie siedzi okrakiem, a leży...
Teraz już nie czekałem i szybko odszukałem zamka od jej sukienki. Uporałem się z nim dość łatwo i po chwili kiecka dziewczyny zapoznała się bliżej z podłogą.
Kiedy ona całowała mój tors, ja odpiąłem jej stanik, który również podzielił losy sukienki.
Zrobiłem bardzo interesujący wyczyn, bo przekręciłem się w taki sposób, iż teraz to ja górowałem.
Ona tylko lekko zachichotała i odpięła guzik w moich spodniach, które sam pomogłem jej zdjąć.
Tak oboje zostaliśmy w samych... dolnych częściach bielizny.
Nie wiedzieć czemu oboje nie zdejmowaliśmy ich, tylko namiętnie całowaliśmy... różne części ciała.
W końcu ja odważyłem się na ten krok i zdjąłem jej resztę ubioru, a ona lekko się uśmiechnęła i zrobiła to samo ze mną.


KOCHALIŚMY SIĘ TAK DO 4 NAD RANEM.

*Maxi*

Tak około 4 nad ranem wszyscy już się zmyli do domu a ja pomogłem Nacie sprzątać i nie powiem trochę dużo było tego sprzątania.
-I jak podobało ci się?-zapytała mnie Naty.
-Było zarąbiście, chociaż zauważyłaś, że Diego zniknął gdzieś w środku imprezy?
-W sumie to masz rację.
-Ja zawsze mam rację.
-No może i tak, ale to nie zmienia faktu, że i tak w większości przypadków to nie tylko ty masz rację, ale też ja.
-Oj tam, oj tam-podszedłem do niej i ją pocałowałem co ona odwzajemniła.
-Kocham cię wiesz?
-Ja ciebie też nawet nie wiesz jak bardzo.
-Cieszę się, że nie straciłeś pracy a tata chyba cię polubił skoro pozwolił ci dalej pracować w ART REBEL.
-Nie był bym tego taki pewny.
-Czego nie byłbyś pewny?
-No tego, że mnie polubił.
-Oj przestań na pewno cię lubi bo gdyby nie to od razu byś wyleciał
 z roboty.
-Myślisz?
-Ja to wiem.
-Skoro tak mówisz. To co zabieramy się, dalej za sprzątanie?
-Yyy tak jasne.

 Tak około godziny 6 nad ranem skończyliśmy sprzątać.
-To co idziemy spać tak?
-NO JESTEM NA MAKSA ZMĘCZONA .
-Ja też no to chodź.
Poszliśmy do pokoju mojej dziewczyny i niczym małe dzieci zasnęliśmy wtuleni w siebie.

*Francesca*

Rano obudziłam się przez promienie słońca, które wpadały na moją twarz, nie dając człowiekowi spać... Pierwsze co, to poczułam ból głowy...
Nieźle wczoraj popiłam... Nie wiem czemu, aż tyle. Po prostu jak Lud zaczęła to ja jakoś też... Potem jeszcze z Diego i jak tak na niego patrzyłam to zaczęłam myśleć ile jeszcze potrwa nasz udawany związek i zrobiło mi się tak smutno, że zaczęłam pić jeszcze więcej...
Przestałam jednak o tym myśleć, jak rozejrzałam się po NIE SWOIM pokoju. BYŁA TO SYPIALNIA HISZPANA! Co gorsze na podłodze leżało mnóstwo porozwalanych ciuchów w tym moja kiecka...
Gwałtownie odwróciłam się i zobaczyłam obok siebie DIEGO.
Wytrzeszczyłam oczy i zakryłam buzię dłonią, aby stłumić mój pisk.
opadłam na poduszkę i zaczęłam szlochać... CO MY ZROBILIŚMY?!
Pod wpływem alkoholu SEX?! Zawsze tym gardziłam... Jasne KOCHAM Diego i to mnie pociesza, ale to nie zmienia faktu, że pamiętam pierwszy raz jak przez mgłę... TROCHĘ TAM PAMIĘTAM, ale nie zrobiłabym tego, jakbym była trzeźwa! MY NAWET NIE JESTEŚMY PARĄ!!!!! Ok... udawaną, ale to nic!
- Co się dzieje?- zapytała zaspanym głosem... Spojrzałam w jego stronę, a on tak jak ja doznał ciężkiego szoku, jak mnie zobaczył.
O nic nie pytał tylko mocno przytulił.
- Przepraszam.- wyszeptał.
- To nie twoja wina...- znów zaczęłam płakać.- Tylko nasza...
- Nie płacz już.- pogładził mnie po głowie.
- Jak mam nie płakać DIEGO?! To się nie powinno wydarzyć!
- Wiem... - zaczął.- Ale nie zmienisz tego. Upiliśmy się i dostaliśmy nauczkę... Przecież to alkohol...
- I TO MA BYĆ POCIESZENIE?!- Krzyknęłam wyrywając się od niego i ponownie opadając na poduszki, zakrywając się kołdrą po czubek głowy...
- Fran...- odkrył moją twarz i zaczął wycierać mokre policzki.- Masz rację... To nie jest pocieszenie, ale nic nie zrobisz. Nie płacz proszę...
- TO BYŁ MÓJ...- zaczęłam, ale się zacięłam.
- Pierwszy raz?- westchnął, a ja ponownie się rozpłakałam.- Już dobrze...
- Nie! Nie jest dobrze.
- To co mam zrobić?- zapytał zrezygnowany.- Ja też nie jestem zadowolony z przebiegu sytuacji i ja też jestem w szoku, ale co mam zrobić?!
- Nic.- szepnęłam zachrypniętym głosem i wstałam z łóżka, okrywając się kołdrą.
Zaczęłam zbierać rzeczy z podłogi, a następnie poszłam do łazienki.
Obyłam twarz, wzięłam prysznic i się ubrałam... Może Diego ma trochę racji? Czasu nie cofnę... Już dobrze, że z nim, a nie np. z Leonem, który jest chłopakiem mojej kumpeli... GŁÓPI ALKOHOL... Chociaż z tego co wiem ludzie pod wpływem alkoholu mówią rzeczy i robią takie, których nie odważyli by się w rzeczywistości... Przecież jestem w nim zakochana... Ale po co on? POWTARZAM GŁÓPI ALKOHOL!
Kiedy wyszłam Diego był już ubrań, a po pokoju w ogóle nie było śladu, że w nocy... NO.
- Francesca...- jak mnie zobaczył wstali potszedł w moją stronę.- Przepraszam... Ja wiem, że ci jest gorej o de mnie, bo jednak to był twój pierwszy raz i nie powinienem krzyczeć, ale czuje się bez radny, bo prze ze mnie płaczesz.
- To nie twoja wina.- lekko się uśmiechnęłam.- Jakbyśmy się nie upili, do niczego by nie doszło, więc... Chyba najwyraźniej trzeba zapomnieć, bo w oczach całego świata, nadal jesteśmy zakochanymi w sobie nastolatkami.
- Ale nie będziesz już płakać?
- Nie.- westchnęłam, a on się uśmiechnął i rozłożył ramiona, w które ja się wtuliłam.- Dziękuje.- szepnęłam.
- Nie ma za co.- zaśmiał się.
- Będę już szła... I wolę sama... Chcę wszystko no wiesz... przetrawić.
- Jasne.- delikatnie się uśmiechnął.- To chodź. Odprowadzę cię to drzwi.
Razem poszliśmy na dół.
- Czy tu nie było wczoraj imprezy?- zaśmiałam się, a widok nieskazitelnie czystego salonu.
- Trzeba dziękować Naty.
- Chyba tak.
- Zjesz ze mną śniadanie?
- NIE.- Zaprzeczyłam szybko.- Musze lecieć.
- Pa.- uśmiechnął się i musnął mój polik, a ja poszłam do domu.

~***********************************~
NO HEJ MAMY 15! PRZEPRASZAMY ŻE NIE BYŁO ROZDZIAŁU ALE MAMY NADZIEJĘ ŻE KTOŚ TU JESZCZE JEST.
PRZYPOMINAMY O KONKURSIE!

DO NASTĘPNEGO!

LOVCIAM NAXI
LOVCIAM DIECESCE
:*









niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 14

*Naty*

Rano wstałam i powoli zwlekłam się z łóżka, podeszłam do szafy i wzięłam te rzeczy

i poszłam do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Gdy wyszłam z łazienki poszłam na dół i zjadłam śniadanie. Wzięłam torbę, butelkę wody i poszłam do szkoły. Normalnie zajęłoby mi to jakieś 5 minut
, teraz szłam ponad 15. Do szkoły oczywiście spóźniłam się, a pierwszą miałam lekcję tańca a tata nawrzeszczał na mnie jak nic. Ja tylko przytakiwałam i miałam to wszystko w dupie.

Po skończonych lekcjach poszłam do domu. Gdy tam dotarłam, zjadłam obiad i troszeczkę się zmyśliłam. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Fran.
-Hejka Nat!- krzyknęła z entuzjazmem.
-Hej.
-Cały czas siedzisz w domu i nigdzie nie wychodzisz. A ja mam zamiar to zmienić i zabieram cię na zakupy.
-Fran ale..
-Nie ma żadnego ale, idziemy i koniec więc bierz torebkę i chodź.
Pociągnęła mnie za rękę i poszłyśmy do centrum handlowego. W sumie dobrze mi to zrobiło. Po wyczerpujących zakupach poszłyśmy do kawiarni i zamówiłyśmy coś do picia.

*Francesca*

- Co tam u ciebie słychać?- zapytała Nata, kiedy kelner przyniósł nam zamówienia.
- W porządku. Nagrywamy teraz z Diego piosenkę. - uśmiechnęłam się.
- To fajnie..- odparła.- Co nie?- zapytała podejrzliwie.
- Yyyyy. No tak. Fajnie. Twój brat jest w porządku. Jest zdolnym artystą i w ogóle...- nie wiedząc już co mówić, włożyłam słomkę do buzi, a Naty lekko się zaśmiała.
- Polubiłaś go?
- Yhym.- dałam jej krótką odpowiedź.- Nawet bardzo.
- Jak bardzo?- oparła się rękoma o blat, bacznie mi się przyglądając.
- Jest... ym... spoko?
- Spoko?
- I fajny i... iii- zacięłam się.- I o co ci chodzi?
- Mi? O nic... Tylko pyta czy polubiłaś mojego brata. W końcu udajesz jego dziewczynę.
- Lubię go.
- On cię też... I to bardzo mocno. BARDZO.
- Fajnie. - wzruszyłam ramionami, starając się być obojętna.
- Oj przestań! On ci się podoba.- zaśmiała się.
- Co? - pisnęłam.- HAHAHAHAHA Ja i Diego...- śmiałam się nerwowo.- Ja i on? Na serio? Że razem?
- Twoje zdenerwowanie tylko to potwierdza.
- Niby co potwierdza?
- Że jesteś w nim zakochana po uszy...
- Jasne, że jestem.- powiedziałam.- DLA PAPARAZZI I WSZYSTKICH OPRÓCZ NIELICZNYCH OSÓB.- wyszeptałam.- A tak ogółem... Jasne, że nie,- prychnęłam, a ta pokręciła głową.
- Sławna, a taka nieśmiała i tchórzliwa.- zaśmiała się.
- Najwyraźniej dobra ze mnie i aktorka, skoro uwierzyłaś, że jestem zakochana w Diego.
- Taka z ciebie dobra aktorka, że nie wierze, ze on jest ci obojętny?- zapytała ironicznie.- Sory, ale kłamać to ty nie umiesz.
- HALO! A kto udaję parę? Diego i JA. Najwyraźniej skutecznie, więc chyba umiem kłamać...
- Ta... Ale w sumie mówiąc, że go kochasz nie kłamiesz.
- W sumie to tak...- ugryzłam się w język.- Jasne, że kłamie.- Naty wybuchła śmiechem.- Lepiej mów co u Maxiego, a nie w detektywa się bawisz.
Dziewczyna spuściła wzrok i ciężko westchnęła.
- No widzisz. Nie najlepiej...
- Co się stało? Pokłóciliście się?
- Nie! - Zaprzeczyła ryzyko. - Ale mój tata już wie, że on i ja się spotykamy i zawiesił go w prawach nauczyciela, a mi dał ochrzan.
- O... Słabo...
- DIEGO MŁÓWIŁ TO SAMO!
- Nie rozmawiamy teraz o DIEGO!
- Dobra, dobra. Nie bulwersuj się.
- Ok... Mów. Co teraz chcecie zrobić?
- Nie wiem. Maxi z nim rozmawiał, więc tata to przemyśli... Najgorsze jest to, że mój chłopak chce się zwolnić, jeżeli nie będziemy mogili być razem.
- Jakie to słodkie...- pisnęłam, a ona obdarowała mnie morderczym spojrzeniem.- Yyyy To znaczy... To okropne!- poprawiłam się szybko.
- Nie chce żeby prze ze mnie wylatywał...
- To jego decyzja...- uśmiechnęłam się do niej.- Jeżeli postanowi, że chcę być z tobą i się zwolnić, to będzie jego decyzja...
- Ale ja tak nie chcę! - przerwała mi.
- To wolisz z nim zerwać?
- Nie...- westchnęła.
- Posłuchaj... To jest trudna sprawa. Ok. Ale popatrz. Ciesz się, że masz chłopaka, który jest gotowy się dla ciebie tak poświęcić, bo to oznacza, ze cię kocha.0 uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła mój gest.
- Dziękuje.-- westchnęła.- Pogadam jeszcze z tatą i z nim, ale może masz rację, Fran.
- Jasne, że mam- zachichotałąm.
Dziewczyna wstała, podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.
No nie powiem byłam w szoku, ale odwzajemniłam to.
- O kurczę!- krzyknęła.- Muszę lecieć! Umówiłam się z Maxim, że pójdziemy do taty. JESZCZE RAZ DZIĘKI KOCHANA. Zapłacisz? Oddam ci potem. PA!- Przelotnie pocałowała mój polik i wybiegła z knajpki, aja tylko się zaśmiałam.
Kiedy dopijałam sok, usłyszałam dzwonek smsa, od Diego.

" Hejka Fran. Gdzie jesteś? "

" W knajpce... No wiesz jakiej. ;D Byłam z Naty, ale właśnie się ulotniła..."

" Nie ruszaj się zaraz będę ;* "

*Diego*

- No hej.- uśmiechnąłem się di Francesci, całując jej polik.- Nie jesteś zła, że przyszedłem co? Nudziło mi się.
- Nie.- zaśmiała się.- Bardzo chętnie z tobą posiedzę.
- Mówiłaś, że byłaś z Natą?
- Tak... Opowiadała o Maxim i twoim tacie...
- A. Słabo co?
- Tak.- zaśmiała się.- Słabo. Ale mi ich szkoda.
- No mi też. Ale myślę, ze jakoś przebłagają ojca. Jak mi pozwolił zrobić w domu imprezę to im pozwoli się spotkać.
- Imprezę?- zdziwiła się.
- Tak właśnie. Dlatego też chciałem się z tobą zobaczyć. Robię imprezę w domu
- To już wiem.- zaśmiała się.
- No tak.- ja też zacząłem się śmiać.- Mam nadzieję, że będziesz.
- Jak twoja dziewczyna, czuje się zobowiązana.- zachichotała.
- Super. Zaprosiłem też Violettę i Camillę.
- Skąd znasz moje przyjaciółki?
- Z Violą przecież pracuję.- A Cami jest aktorką. Ją też znam. One przyprowadzą jeszcze Brodueya i Leona... Zaprosiłem przyjaciółkę Naty, a ona swojego chłopaka też weźmie. No i  jeszcze ty i Nata i Maxi... Ok to taka miła impreza, ale wolałem zaprosić kogoś kogo znam, a większość naszych współpracowników jest za stara na te zabawy. - zaśmiałem się.- To bardziej spotkanie towarzyskie.
- I tak chętnie wpadnę. To kiedy?
- Jutro.
- Szybko mnie informujesz.- Odparła z ironią.
- Sory...
- Postaram ci się jakoś wybaczyć.- zaśmiała się.- A tak w ogóle to my jutro nie pracujemy?
- Ti już zostaw mnie.- puściłem jej oko.
- Co? Diego... Co ty kombinujesz.
- Oj weź... Jutro Sobota, więc jak się nie zgodzą to... Oj zgodzą się. Już ja je poproszę.
- Boje się co kombinujesz.
- Czemu każdy boi się moich pomysłów?- dałem płaczące dziecko, na co Franuś wybuchnęła śmiechem.
- No nie smuć się już. Napijesz się czegoś?
- Pojdę zamówić wodę.- uśmiechnąłem się i podszedłem do lady.

*Maxi*

Spotkałem się z Naty przy naszej budce z lodami.
-Hej-przytuliłem ją i pocałowałem w policzek.
-Hejka . Ale się denerwuję. Ciekawe jaką decyzję podejmie tata i czy w ogóle ją podjął.
-Ja też ale nie martw się jeśli nie będę mógł pracować w ART REBEL to znajdę sobie inną pracę a my i tak będziemy razem.
- Obiecujesz?
-Obiecuję.-pocałowałem ją i przytuliłem.
Potem poszliśmy do niej do domu. Gdy tam weszliśmy usiedliśmy się na kanapie i czekaliśmy na powrót Gregoria.
-Już jestem...Co ty tu robisz!?-tata Naty spojrzał na mnie wrogo.
-Yyyy przyszedłem tu żeby dowiedzieć się jaką podjął pan decyzję.
-Ykhym  mam ją teraz powiedzieć ?
-Mógłby Pan, bo chciałbym wiedzieć czy mogę być z Pana córką i pracować w ART REBEL czy jednak muszę opuścić tą pracę.
-Ja już podjąłem decyzję.
-Jaką?-zapytała Nata.
-Muszę ją jeszcze przemyśleć poczekajcie tu a ja niedługo przyjdę.

Poszedł do sypialni a my na niego czekaliśmy. Po jakiejś godzinie przyszedł do salonu i stanął przed nami a my wstaliśmy.
-I jak podjąłeś już decyzję?-zapytała Nat
-Tak i Maxi możesz dalej pracować w ART REBEL.
-Dziękuję ale co ze mną i z Naty?
-Yyyhhh ty i Naty możecie być dalej razem.
-AAAAAAAAAAAA!!!!!-krzyknęła Natusia i rzuciła się na mnie mocno mnie przytulając a potem przytuliła Gregorio.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję...-mówiła jak w transie.
-Dobrze, ale bez żadnych numerów.
-Ok.
-A teraz idźcie gdzieś na spacer czy coś do póki się nie rozmyślę.
-Dobra to pa!-Naty krzyknęła i pociągnęła za sobą. Teraz mogę stwierdzić, że jest to najlepszy dzień w moim życiu.



------------------------------------------------------------------------------------
JEST 14 I NA WSTĘPIE BARDZO PRZPRASZAMY ZA TO ŻE WCZORAJ ROZDZIAŁ SIĘ NIE POJAWIŁ ALE POPROSTU NIE MIAŁYŚMY GO JAK NAPISAĆ NA SZCZĘŚCIE DZISIAJ NAM SIĘ UDAŁO . JEDNOCZEŚNIE PRZYPOMINAMY O KONKURSIE NA ONE SHOTA I INFORMUJEMY ŻE ROZDZIAŁY NIE BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CO SOBOTĘ TYLKO CO WEEKEND.

DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU I BAY;*****

LOVCIAM NAXI
LOVCIAM DIECESCE



piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 13

Ten rozdział dedykujemy naszej czytelniczce Patiii ♥

*Naty*

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom w drzwiach sali stał...
-TATA?!
On tylko stał z zaciśniętymi pięściami i wargami nabierając powietrza i wstrzymując oddech. Kiedy je wypuścił udawał opanowanego jednak po chwili wybuchł jak nigdy dotąd.
-Co wy do cholery robicie!?
-NNNNiiiiiiicccc?- wydukałam
-Jak to nic chyba widzę!
-Skoro widzisz to po co się pytasz!
-Maxi!-zwrócił się do mojego chłopaka.-Wyjdź stąd! Jesteś, jesteś, jesteś...
-Chłopakiem pana córki?-powiedział, ale po chwili tego pożałował.
-NIE! To znaczy tak , ale nie o to mi chodzi jesteś zawieszony w prawach pracownika na czas nieokreślony!-wykrzyczał po czym Maxi przytulił mnie i wyszedł z sali.
-Jak mogłeś go zawiesić ! - krzyknęłam
-Mogłem bo jestem jego szefem a twoim ojcem poza tym jak to jest możliwe że wy jesteście razem?
-A kto powiedział, że my jesteśmy razem?
-A nie jesteście ?
- Jesteśmy.
-No właśnie.
-Oj przestań tato !
-Jak mam przestać skoro to twój nauczyciel!
-Ale jest tylko dwa lata starszy!
-Dość! Nie będę tego więcej słuchał.!
W tym momencie rozległ się dzwonek na lekcję.
-Porozmawiamy w domu!-odezwał się tata.
-Dobra tylko mam pytanie.
-Jakie?
-Kto poprowadzi lekcję tańca?
-Ja . -powiedział z dumą.
Jak powiedział tak zrobił i lekcja była okropna. Po lekcji poszłam do domu i rzuciłam się na łóżko. Po chwili rozpłakałam się i wtuliłam w poduszkę potem zasnęłam.

*Francesca*

- Myślisz, że im się spodoba?- zapytałam kurczowo trzymając dłoń Diego  idąc w kierunku siedziby U-mix.
- Na pewno.- zaśmiał się.- Piosenka jest świetna i wyraża wszystkie nasze  uczucia.- powiedział, a ja spojrzałam na niego, że zdziwieniem, ale w środku, aż skakałam z radości. - W sensie...- zaciął się.- No, ze nasze uczucia, jakie niby mamy, jako para, no wiesz...- poprawił się, a mi od razu zrzędła mina. Wszystko, ok?
- Ta, ta...- westchnęłam.
Dalej szliśmy już w milczeniu...
Doszliśmy na miejsce i od razu udaliśmy się, do gabinetu naszych menadżerek, a tam daliśmy im płytkę z nagraną piosenką.
Kiedy zabrzmiały jej ostatnie niuty, obie spojrzały na nas z poważnymi minami, a po de mną aż ugięły się kolana.
Spojrzały na siebie, jakby wzrokiem, sobie coś mówiły i potem znów na nas.
- Jesteście genialni!- krzyknęła Angelica.
- Ta piosenka jest genialna!- dodała Linda, a mi ulżyło. Spojrzałam na Diego, który też sobie odetchnął... On także popatrzył na mnie, więc lekko się d niego uśmiechnęłam, a on puścił mi oczko.
- Musiałyście nas trzymać w takim napięciu?!- odezwał się w końcu do naszych menadżerek.
- Oj chyba nie pomyśleliście, że nam się nie spodoba...- zaśmiała się Linda.
- No wiesz...- westchnęłam.
- Ok, ok.- powiedziała Angelica, siadając za biurkiem.- Teraz nagrywamy teledysk, zaśpiewacie ją na koncercie, na którym będą wszystkie gwiazdy U-Mix występowały, wiele ten co roczny...- podniosła głowę znad papierów, a my przytaknęliśmy, że wiemy o co chodzi.- No i wtedy to sobie razem zaśpiewacie, będzie jeszcze większy szał, a potem... a potem cos się jeszcze wymyśli.
- Ok.- wzruszyłam ramionami. - Tylko ta piosenkę będziemy mieli zaśpiewać?
- Nie, nie.- machnęła ręka.- Angelica.- Ty jeszcze jakaś zaśpiewasz swoją.- wskazała na mnie. - I ty tez.- Wskazała na chłopaka.- Najlepiej jakieś nowe, a jak nie to najnowsze.
- Ja pracuje nad taką jedną nową.- powiedziałam.
- Super.- kobiety zaklaskały w dłonie.
- I ja w sumie też.- dodał chłopak.
- No i świetnie.- znowu klasnęły, a my tylko spojrzeliśmy na siebie z małymi uśmieszkami.

*Diego*

- Co dzisiaj robisz?- zapytałem mojej przyjaciółki, jak wyszliśmy z wytwórni.
- W sumie to nic, a co?
- Może pójdziemy na plaże? Jest śliczna pogoda.- zaproponowałem.
- Bardzo chętni.- uśmiechnęła się do mnie.
- Tylko chodź do mojego domu, weźmiemy jakieś ręczniki i koc, co?
- Ok.- zaśmiała się i ruszyliśmy.
Na miejsce dotarliśmy po niecałych 10 minutach, więc Fran zaczekała na dole w salonie, a ja zadeklarowałem, że pójdę na górę, zabrać rzeczy.
Kiedy przechodziłem obok pokoju mojej siostry, usłyszałem jej cichy płacz, więc bez pukana wszedłem tam... Naty leżała na łóżku, przytulając poduszkę i płakała. Usiadłem obok niej i spytałem.
- Co się stało? Czemu płaczesz?
- Nie płacze.- oderwała się od poduszki i usiadła, ścierając łzy.
- Przecież widzę. O co chodzi? Znam cię nie od wczoraj.
- Tata już wie, ze ja i Maxi jesteśmy para i zawiesił go w prawach nauczyciela.- ponownie się rozpłakała i wtuliła we mnie.
- Słabo... - zamurowało mnie.- Jak zareagował?
- Taty nie znasz?
- No nam...
- Krzyczał a co?- oderwała się na równe nogi.- I zawiesił go w prawach nauczyciela.
- Oooo... słabo.- kompletnie mnie zamurowało.
- Ok idź, bo Fran cię woła.
- Wcale nie.
- Ty głuchy jesteś. Idź! Chcę być sama!
- Dobra, dobra.- podniosłem ręce w geście obronnym i udałem się do pokoju po te rzeczy, po czym zszedłem do Włoszki i razem udaliśmy się na ta plażę.
Położyłem się na kocu, a Fran położyła głowę na moim brzuchu.
- Wiesz co?- odezwała się przerywając ciszę. - Myślałam, że to udawanie twojej dziewczyny będzie gorsze.- zachichotała.
- A nie jest tak źle co?- zaśmiałem się.
- Nie. Jesteś genialnym chłopakiem. - stwierdziła.- Nawet udawanym.- dodała.
- A ty jesteś bardzo fajną dziewczyną.- znowu się zaśmiałem.
Francesca przewróciła się na brzuch i spojrzała w moje oczy.
- Twoja dziewczyna będzie szczęściarą.- uśmiechnęła się.
- A twój chłopak szczęściarzem.- wyszczerzyłem zęby.- Ale teraz ja nim pobędę.- zaśmiałem się i ja pocałowałem.- Paparazzi mogą być wszędzie.- zaśmiałem się.
Położyliśmy się z powrotem na kocyku i leżeliśmy.

*Maxi*

Wróciłem wściekły do domu i nie mogłem znaleźć sobie miejsca chodziłem w kółko. Po przemyśleniach pomyślałem, że pójdę do Gregorio i z nim pogadam to nie chodzi nawet o prace tylko o to by Gregorio nie zabronił nam się spotykać bo na Naty zależy mi najbardziej na świecie. Po lekkim uspokojeniu wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę miejsca zamieszkania Naty. Zapukałem do drzwi i otworzył mi nie kto inny jak GREGORIO .
-Dzień dobry.-powiedziałem
-Dla kogo dobry dla tego dobry.-odpowiedział naburmuszony.
-Chciałbym z panem porozmawiać.
-O czym?
-O mnie i o Naty.
-Nie ma żadnego ciebie i Naty!-krzyknął.
-Ale mi naprawdę na niej zależy. Bardzo ją kocham i nigdy bym jej nie skrzywdził. Wiem, że to trochę niestosowne bo jestem jej nauczycielem ale...
-Ale?
-Nie wiem co powiedzieć ale niech pan pomyśli kocha pan swoją żonę prawda?
-No tak ale co to ma do rzeczy.
-To, że gdyby pan był w naszej sytuacji to nie chciałby pan się z nią rozstawać.
-No nie chciałbym ale ty jesteś jej nauczycielem!
-Mogę zaraz nim nie być.
-Co chcesz przez to powiedzieć.
-To, że jeśli nie mogę być z pana córką tylko dlatego, że jestem jej nauczycielem to mogę zaraz nim nie być.
-Muszę to przemyśleć a teraz idź do siebie .
-Do widzenia.
-Do widzenia.
Poszedłem do domu i zmęczony zasnąłem na kanapie w salonie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

NO TO MAMY 13. DŁUGO WYCZEKIWANY ROZDZIAŁ ALE W KOŃCU SIĘ POJAWIŁ. MAMY NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA I PISZCIE W KOMENTARZACH CO SĄDZICIE I DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU:***

LOVCIAM NAXI
LOVCIAM DIECESCE
,<33333333

środa, 3 czerwca 2015

Przedłużamy !!!!

Słuchajcie , wiemy, że chcecie abyśmy przedłużyły konkurs więc spełnimy wasze prośby i przedłużymy czas oddawania prac. Koniec konkursu jest :30.06.2015


 CZEKAMY NA WASZE PRACE !!!!!