*Naty*
-Pa Mamo, pa Tato! Bawcie się dobrze i uważajcie na siebie!-żegnałam się z rodzicami bo jechali na imprezę a potem do znajomych i wrócą dopiero jutro po południu.-Pa, pa tylko bez żadnych wybryków na tej waszej imprezie.
-Dobrze, dobrze.
Weszłam do pokoju i zaczęłam przygotowywać się do imprezy, wzięłam prysznic i ubrałam przypadkowe rzeczy. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi więc poszłam je otworzyć i okazało się, że to Fran. Przyszła do mnie by przygotować się na tą imprezę. Przyniosła swoje sukienki, buty i kosmetyki. Zaniosłyśmy te wszystkie rzeczy do pokoju i zaczęłyśmy się przygotowywać.
Po kilku godzinach byłyśmy gotowe Fran miała na sobie to:
a ja to:
Potem poszłyśmy przygotować jedzenie, napoje i procenty. Po chwili przyszedł Diego w czarnych rurkach, białej koszulce i czarnej, skórzanej kurtce. Przywitał się z Fran i pomógł nam wszystko przygotować.
Dwadzieścia minut przed imprezą przyszedł Maxi a po nim już wszyscy inni zaczęli przychodzić i imprezka się zaczęła. Bawiliśmy się w najlepsze a alkohol znikał w powalającym tempie. Najbardziej pijani byli Leon i Federico a najmniej ja, Violetta i Camila. Maxi nie pił w ogóle bo był samochodem, ale jak zaproponowałam żeby został na noc to trochę sobie popił. Nawet nie pomyślałam, że na tej imprezie będzie tak zajebiście. No w sumie to jest już po północy więc chyba zawsze każda impra się już rozkręci.
-Idę do toalety poprawić makijaż zaraz wracam.-powiedziała Francesca.
-Yyyy tak pewnie.-odpowiedziałam i poszłam dalej tańczyć ze swoim chłopakiem.
*Diego*
Impreza była super, ale tak sobie trochę popiłem z chłopakami. Dziewczyny też nieźle zabalowały... Zacznijmy od tego, że Fede i Ludmiła zmyli się gdzieś pół godziny temu i ich nie ma, ale ok... NIE WNIKAM.Dość chwiejnym krokiem udałem się do łazienki, bo od tego wszystkiego serio chciało mi się sikać.
Wszedłem do pomieszczenia i zastałem tam Francescę, która stała przy lustrze i poprawiała makijaż. Była mniej więcej w takim stanie jak ja.
- Sory...- powiedziałem i już chciałem wychodzić, ale ona złapała moją rękę i pociągnęła daleko od drzwi.
Byłem zdziwiony jej zachowaniem, ale nie protestowałem, nawet kiedy Włoszka, pchnęła mnie, przymocowując do ściany.
Położyła obie dłonie na moim torsie i spojrzała głęboko w oczy.
- Co ty robisz?- zapytałem, lekko się śmiejąc i doskonale znając odpowiedź.
- A jak myślisz?- zapytała ironicznie i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku.
Szybko wyszliśmy z łazienki i udaliśmy się korytarze w stronę... mojej sypialni.
Cały czas się całując, odszukałem klamki i weszliśmy do środka, a ja zakluczyłem drzwi, żeby nikt nam nie przeszkadzał, a Fran oderwała się o de mnie i zwinnym krokiem podeszła do mojego łóżka siadając na jego brzegu, wpatrując się we mnie.
Uśmiechnąłem się siadając obok Włoszki, a ta szybko usadowiła się na moich kolanach okrakiem, zarzuciła mi ręce na szyję i ponownie zaczęła namiętnie całować. Złapałem ją za tyłek i mocno ścisnąłem, na co Francesca cicho jęknęła, nie przerywając czynności całowania mnie.
Fala pożądania naszła na mnie już w łazience, ale kiedy Fran zaczęła zdejmować moją koszulkę, wiedziałem, że chce tego samego co ja.
Nawet nie wiem w jakim momencie to się stało, ale po chwili zorientowałem się, że Francesca już na mnie nie siedzi okrakiem, a leży...
Teraz już nie czekałem i szybko odszukałem zamka od jej sukienki. Uporałem się z nim dość łatwo i po chwili kiecka dziewczyny zapoznała się bliżej z podłogą.
Kiedy ona całowała mój tors, ja odpiąłem jej stanik, który również podzielił losy sukienki.
Zrobiłem bardzo interesujący wyczyn, bo przekręciłem się w taki sposób, iż teraz to ja górowałem.
Ona tylko lekko zachichotała i odpięła guzik w moich spodniach, które sam pomogłem jej zdjąć.
Tak oboje zostaliśmy w samych... dolnych częściach bielizny.
Nie wiedzieć czemu oboje nie zdejmowaliśmy ich, tylko namiętnie całowaliśmy... różne części ciała.
W końcu ja odważyłem się na ten krok i zdjąłem jej resztę ubioru, a ona lekko się uśmiechnęła i zrobiła to samo ze mną.
KOCHALIŚMY SIĘ TAK DO 4 NAD RANEM.
*Maxi*
Tak około 4 nad ranem wszyscy już się zmyli do domu a ja pomogłem Nacie sprzątać i nie powiem trochę dużo było tego sprzątania.-I jak podobało ci się?-zapytała mnie Naty.
-Było zarąbiście, chociaż zauważyłaś, że Diego zniknął gdzieś w środku imprezy?
-W sumie to masz rację.
-Ja zawsze mam rację.
-No może i tak, ale to nie zmienia faktu, że i tak w większości przypadków to nie tylko ty masz rację, ale też ja.
-Oj tam, oj tam-podszedłem do niej i ją pocałowałem co ona odwzajemniła.
-Kocham cię wiesz?
-Ja ciebie też nawet nie wiesz jak bardzo.
-Cieszę się, że nie straciłeś pracy a tata chyba cię polubił skoro pozwolił ci dalej pracować w ART REBEL.
-Nie był bym tego taki pewny.
-Czego nie byłbyś pewny?
-No tego, że mnie polubił.
-Oj przestań na pewno cię lubi bo gdyby nie to od razu byś wyleciał
z roboty.
-Myślisz?
-Ja to wiem.
-Skoro tak mówisz. To co zabieramy się, dalej za sprzątanie?
-Yyy tak jasne.
Tak około godziny 6 nad ranem skończyliśmy sprzątać.
-To co idziemy spać tak?
-NO JESTEM NA MAKSA ZMĘCZONA .
-Ja też no to chodź.
Poszliśmy do pokoju mojej dziewczyny i niczym małe dzieci zasnęliśmy wtuleni w siebie.
*Francesca*
Rano obudziłam się przez promienie słońca, które wpadały na moją twarz, nie dając człowiekowi spać... Pierwsze co, to poczułam ból głowy...Nieźle wczoraj popiłam... Nie wiem czemu, aż tyle. Po prostu jak Lud zaczęła to ja jakoś też... Potem jeszcze z Diego i jak tak na niego patrzyłam to zaczęłam myśleć ile jeszcze potrwa nasz udawany związek i zrobiło mi się tak smutno, że zaczęłam pić jeszcze więcej...
Przestałam jednak o tym myśleć, jak rozejrzałam się po NIE SWOIM pokoju. BYŁA TO SYPIALNIA HISZPANA! Co gorsze na podłodze leżało mnóstwo porozwalanych ciuchów w tym moja kiecka...
Gwałtownie odwróciłam się i zobaczyłam obok siebie DIEGO.
Wytrzeszczyłam oczy i zakryłam buzię dłonią, aby stłumić mój pisk.
opadłam na poduszkę i zaczęłam szlochać... CO MY ZROBILIŚMY?!
Pod wpływem alkoholu SEX?! Zawsze tym gardziłam... Jasne KOCHAM Diego i to mnie pociesza, ale to nie zmienia faktu, że pamiętam pierwszy raz jak przez mgłę... TROCHĘ TAM PAMIĘTAM, ale nie zrobiłabym tego, jakbym była trzeźwa! MY NAWET NIE JESTEŚMY PARĄ!!!!! Ok... udawaną, ale to nic!
- Co się dzieje?- zapytała zaspanym głosem... Spojrzałam w jego stronę, a on tak jak ja doznał ciężkiego szoku, jak mnie zobaczył.
O nic nie pytał tylko mocno przytulił.
- Przepraszam.- wyszeptał.
- To nie twoja wina...- znów zaczęłam płakać.- Tylko nasza...
- Nie płacz już.- pogładził mnie po głowie.
- Jak mam nie płakać DIEGO?! To się nie powinno wydarzyć!
- Wiem... - zaczął.- Ale nie zmienisz tego. Upiliśmy się i dostaliśmy nauczkę... Przecież to alkohol...
- I TO MA BYĆ POCIESZENIE?!- Krzyknęłam wyrywając się od niego i ponownie opadając na poduszki, zakrywając się kołdrą po czubek głowy...
- Fran...- odkrył moją twarz i zaczął wycierać mokre policzki.- Masz rację... To nie jest pocieszenie, ale nic nie zrobisz. Nie płacz proszę...
- TO BYŁ MÓJ...- zaczęłam, ale się zacięłam.
- Pierwszy raz?- westchnął, a ja ponownie się rozpłakałam.- Już dobrze...
- Nie! Nie jest dobrze.
- To co mam zrobić?- zapytał zrezygnowany.- Ja też nie jestem zadowolony z przebiegu sytuacji i ja też jestem w szoku, ale co mam zrobić?!
- Nic.- szepnęłam zachrypniętym głosem i wstałam z łóżka, okrywając się kołdrą.
Zaczęłam zbierać rzeczy z podłogi, a następnie poszłam do łazienki.
Obyłam twarz, wzięłam prysznic i się ubrałam... Może Diego ma trochę racji? Czasu nie cofnę... Już dobrze, że z nim, a nie np. z Leonem, który jest chłopakiem mojej kumpeli... GŁÓPI ALKOHOL... Chociaż z tego co wiem ludzie pod wpływem alkoholu mówią rzeczy i robią takie, których nie odważyli by się w rzeczywistości... Przecież jestem w nim zakochana... Ale po co on? POWTARZAM GŁÓPI ALKOHOL!
Kiedy wyszłam Diego był już ubrań, a po pokoju w ogóle nie było śladu, że w nocy... NO.
- Francesca...- jak mnie zobaczył wstali potszedł w moją stronę.- Przepraszam... Ja wiem, że ci jest gorej o de mnie, bo jednak to był twój pierwszy raz i nie powinienem krzyczeć, ale czuje się bez radny, bo prze ze mnie płaczesz.
- To nie twoja wina.- lekko się uśmiechnęłam.- Jakbyśmy się nie upili, do niczego by nie doszło, więc... Chyba najwyraźniej trzeba zapomnieć, bo w oczach całego świata, nadal jesteśmy zakochanymi w sobie nastolatkami.
- Ale nie będziesz już płakać?
- Nie.- westchnęłam, a on się uśmiechnął i rozłożył ramiona, w które ja się wtuliłam.- Dziękuje.- szepnęłam.
- Nie ma za co.- zaśmiał się.
- Będę już szła... I wolę sama... Chcę wszystko no wiesz... przetrawić.
- Jasne.- delikatnie się uśmiechnął.- To chodź. Odprowadzę cię to drzwi.
Razem poszliśmy na dół.
- Czy tu nie było wczoraj imprezy?- zaśmiałam się, a widok nieskazitelnie czystego salonu.
- Trzeba dziękować Naty.
- Chyba tak.
- Zjesz ze mną śniadanie?
- NIE.- Zaprzeczyłam szybko.- Musze lecieć.
- Pa.- uśmiechnął się i musnął mój polik, a ja poszłam do domu.
~***********************************~
NO HEJ MAMY 15! PRZEPRASZAMY ŻE NIE BYŁO ROZDZIAŁU ALE MAMY NADZIEJĘ ŻE KTOŚ TU JESZCZE JEST.
PRZYPOMINAMY O KONKURSIE!
DO NASTĘPNEGO!
LOVCIAM NAXI
LOVCIAM DIECESCE
:*