*Diego*
Obudziłem się dzisiaj bardzo wcześnie, ponieważ Linda i Angelica zażądały próbę, o 06:00 !!!!!!WHAT?!
W każdym razem LEDWO, ale jednak, wstałem z mojego kochanego łóżka i podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem ubrania i powędrowałem do łazienki... Spędziłem tam max 10 minut i zszedłem na dół, aby przygotować sobie jakieś ciche w przyrządzaniu (reszta domowników śpi), szybkie i smaczne jedzenie. Przemyślenie tego co zjem zajęło mi więcej czasu niż przemyślenie tego w co się dziś ubiorę, ale mniejsza o to, bo w końcu postanowiłem na zwykłe tosty z serem.
Zjadłem je dość szybko i z wielkim apetytem. Na koniec prędko po sobie posprzątałem i wyszedłem z domu. Okazało się, że okropnie pada. (JAK JA MOGŁEM TEGO NIE ZAUWAŻYĆ WCZEŚNIEJ???) Pierwsze co pomyślałem, to FRAN. Nie, nie, nie. Francesca nie kojarzy mi się z deszczem, ale zastanawiało mnie, jak dotrze pod Studio, skoro ma nie mała drogę, a w taką pogodę przemoknie do suchej nitki. Wyciągnąłem telefon i napisałem do niej smsa, z zapytaniem czy ma jak dojechać, czy po nią przyjechać. Zanim odpisała zdążyłem wyjechać autem z garażu. Włoszka napisała, że właśnie jedzie z ciocią, ale dziękuje i... buziak!!!! JARAM SIĘ JAK DZIECKO Z LIZAKA. Podejrzewam, że jak to dziewczyna wszystkim wysyła kisski, serduszka i nie wiem co jeszcze, ale no... a mniejsza. Włączyłem radio i pojechałem pod studio nagraniowe.
- ŚWIETNE!- Tak oto skomentowała Linda, obie nasze piosenki.
- Bardzo mi się podobają.- dodała Angelica.- No i wielki PLUS dla was, że sami skapnęliście się, żeby napisać coś o miłości... To tylko bardziej utwierdzi w przekonaniu, ze napisaliście je dla siebie, więc jesteście kochającą się parą.- puściła nam oczko.
Spojrzałem na Włoszkę, a ta na mnie. Uśmiechnęliśmy się do siebie znacząco. Oboje byliśmy z siebie dumni. I z siebie samych i z siebie nawzajem. To super, jak ktoś serio docenia twoją pracę, chociaż pisanie tej piosenki przyszło mi od tak. Jak ma się inspiracje...( CZYTAJ FRANCESCA) to idzie jak po maśle.
- Ok...- zaczęła na powrót Linda.- Koncert już w ten weekand, a więc co? Do wspólnej piosenki jesteście już przygotowani. Zaśpiewajcie nam ją teraz łącznie z cheorografią, ok?
- Jasne.- odpowiedzieliśmy entuzjastyczne.
Szybko przenieśliśmy się na sale gdzie czekali już nasi tancerze i zaczęliśmy próbę. Poszło tak... że się wyrażę naturalnie. Uwielbiam śpiewać tą piosenkę... Mogę wtedy spojrzeć Francescę w oczy i wyśpiewać wszystko co do niej czuję... I nikt nie wie, że ja tylko udaję, że udaję... CO JA GADAM? UDAJE, ZE UDAJE? No ale taka prawda... Wszyscy myślą, że udaję uczucia do Włoszki, a tak serio ja utrzymuje ich tylko w przekonaniu, że udaję. To skomplikowane... W końcu będę musiał jej wyznać uczucia. ALE NIE TERAZ.
Piosenka się skończyła... A my staliśmy wpatrzeni w siebie... Tak bardzo blisko, że czułęm jej słodki oddech na sobie. Jej śliczne zielone oczy, skierowane były na moje. Zacząłem się zastanawiać, czy nie wygląda to aż ZA realistycznie. Jednak w ogóle się nie zastanawiając złapałem Fran w pasie i przyciągnął do siebie tak, że nasz usta połączyły się w długim pocałunku.
W końcu oboje oderwaliśmy się od siebie, lecz nic nie mówiliśmy. Znowu byliśmy w patrzeni w swoje oczy.
Przerwały nam Linda i Angelica.
- cudnie! - krzyknęła moja menadżera.
- genialny pomysł Diego. - dodała druga a ja spojrzałem na nią ze zdziwieniem. - genialny pomysł żeby na końcu się pocałować. - wytłumaczyła.
- Aaaa tak. Właśnie yyyy tak to było w planach- wyszczerzylem się bo tłumaczenie się CZEMU mam już za sobą...
Na koniec omówiliśmy jeszcze kolejne próby i... to tyle na dziś.
*Francesca*
Jestem właśnie w drodze do domu Hernandezów... Lecz nie jadę do Diego... Wykorzystując fakt, że próba się zakończyła, postanowiłam odwiedzić Naty... Wiem, że jest jej teraz bardzo ciężko... Na pewno potrzebuje się komuś wygadać, a wspólnie spędzony czas będzie dobrym pomysłem.
Zanim się rozejrzałam, byłam już na miejscu. Zapukałam do drzwi, które otworzył mi ojciec moich przyjaciół.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- Dzień dobry.- wpuścił mnie do środka.- Posłuchaj Francesca... Diego wyszedł gdzieś, ale jeśli chcesz możesz na niego poczekać.
- Właściwie przyszłam do Naty.- wyjaśniłam.- Jest w domu?
- Ym... Tak, tak pewnie. Natka jest teraz u siebie w pokoju.- westchnął.
- Pójdę do niej dobrze?
- Jasne.
Po schodach weszłam na korytarz i cicho zapukałam do drzwi, od sypialni Nathalii.
Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, więc bez namysłu weszłam do środka. Natka leżała na łóżku i szlochała. Nie odwróciła się nawet, aby sprawdzić kto przyszedł. Leżała tylko, z kolanami podciągniętymi pod samą brodę i głośno płakała. Serce mnie ścisnęło kiedy zobaczyłam ją w takim stanie. Była blada, miała podkrążone oczy, a ubrana była w jakiś dres.
- Naty...- szepnęłam siadając obok niej i gładząc po plecach. Mi samej zachciało się teraz płakać, ale wiedziałam, że to nie pomogłoby dziewczynie, więc zacisnęłam zęby.
Brunetka nawet się nie odezwała. Wstała tylko do pozycji siedzącej i mocno mnie przytuliła. Oczywiście bez słów odwzajemniłam jej uścisk. Dopiero po pewnym czasie, odsunęła się o de mnie, wciąż płacząc.
- Cześć Francesca...- przywitała się ze mną zachrypniętym głosem.- Miło, że wpadłaś.
- Wiesz...- nie mogłam tak na nią patrzyć. Postanowiłam od razu przejść do rzeczy.- Jest tobie teraz okropnie ciężko i ja zdaję sobie z tego sprawę. Jednak nie mogę pozwolić, żebyś cały dzień leżała tu teraz. Proszę cię. Wyjdźmy gdzieś razem. Długo nie rozmawiałyśmy, a to idealna okazja. Chodźmy na zakupy, albo do jakiejś kawiarni...
- Zgoda.- przerwała mi, lekko się uśmiechając.
- Serio?- nie kryłam zdziwienia. Byłam pewna, że siłą będę musiała wyciągać ją z łóżka.
- Nie mogę tu wiecznie siedzieć. Wyjdźmy gdzieś... Wieczorem umówiłam się z Maxim na Skayp'a. A teraz potrzebuje jakoś wyrwać się od rzeczywistości.
- Dobre nastawienie. - puściłam jej oczko.
- Ale najpierw...- spojrzała na siebie.- Muszę się ogarnąć. Dasz mi pół godzinki?
- Pewnie.- uśmiechnęłam się.
Tak oto nastolatka powędrowała do łazienki.
W końcu wyszłyśmy z domu, kierując się w stronę pobliskiej kawiarenki.
- I jak się masz?- spytałam siadając na krześle.
- W miarę...- spuściła spojrzenie. - Jest ciężko, ale jesteśmy nadal razem, kochamy się i wiem, ze nasza miłość przetrwa wszystko...- powiedziała zupełnie pewna swoich słów.
- Jasne, że tak. - Złapałam ją za dłoń.- JESTEŚCIE DLA SIEBIE STWOERZENI. Ani czas, ani tym bardziej odległość, wam tego nie odbierze. Wszystko będzie ok, zobaczysz. W końcu Maxi cię odwiedzi, a później i wróci.
- Dziękuje Fran.- uśmiechnęła się.
- Nie ma za...- zaczęłam, ale przerwał mi kelner, który właśnie podszedł do naszego stolika.
- Co panie zamawiają?
- Poproszę wodę i kawałek tortu czekoladowego.- powiedziałam.
- Ja to samo.- odparła dziewczyna, a mężczyzna zapisał wszystko i z uśmiechem poszedł.
- A co słychać u ciebie?- spytała mnie. - Ciocią nie będę.- zaśmiała się. - Cieszysz się?
- Bardzo.- przyznałam.- Dziecko... to... to za duża odpowiedzialność, jak na mój wiek, moje marzenia i... stan cywilny.- tym razem ja zachichotałam.
- W sumie racja... Chociaż... z drugiej strony może dziecko by was do siebie bynajmniej zbliżyło.
- Już jesteśmy blisko... Ja i Diego się przyjaźnimy.
- Ok...- westchnęła.- Źle się wyraziłam. Chodziło mi o to, że może wreszcie przyznalibyście się przed sobą, co tak naprawdę czujecie.
- Nie rozumiem...- ok rozumiałam świetnie, ale wolałam grać.
- Fran... Doskonale wiem, że i dla ciebie i dla Diego już dawno skończyło się UDAWANIE ZAKOCHANYCH. Lecicie na siebie jak nie wiem. I każdy to widzi. Nie mówię tutaj tylko o fanach, którym mówicie, że jesteście parą. Ale mówię to chociażby o mnie. Kurczę bije to od was na kilometr .A ty? - zaśmiała się.- W naszym domu nie ma paparazzi, więc czemu i tak patrzysz na mojego brata z uczuciem takim jak ja na Maxiego? Zresztą... Diego nie patrzy na ciebie inaczej...
Uratował mnie kelner, który właśnie przyniósł nasze zamówienie.
- Daj spokój...- odezwałam się w końcu.- My tylko udajemy, a bez kamer? Sama nie wiem, może to już przyzwyczajenie, w końcu od początku jesteśmy parą...- Już gubiłam się we własnych słowach. Czułam jak robię się coraz bardziej czerwona.
- Oczywiście.- zaśmiała się. - Nie musisz mi się tłumaczyć. Ale jak będziesz potrzebowała się wygadać, wiesz na kogo liczyć.
- Zdaje się, że to ja miałam pocieszać ciebie. Może zmieńmy temat chłopków. Mów lepiej jak w szkole...
Z NAT Przegadałyśmy sporo czasu, ale w końcu zrobiło się dość późno, więc rozeszłyśmy się do swoich domów...
*Naty*
-Już jestem !- weszłam do domu i udałam się do kuchni .
- Hej . No i gdzie byłyście z Fran ?- zapytała mnie mama.
- W tej kawiarni na Kwiatowej. Bardzo milo spedzilysmy czas i naprawdę dobrze mi to zrobilo . I wiesz co czuje ze będziesz coraz lepiej .
-To dobrze. Nie chcę bys sie tak zamartwiala . Wiem ze ci ciezko ale musisz zacząć zyc normalnie . Wiem ze bardzo zq nim tęsknisz ale wiem ze dasz rade.
-Staram sie ale to ... to nie jest takie łatwe jak się wydaje .
-Wiem ale musisz dac rade i pozwol ze to tak ujme ogarnac sie
-Wiem i dlatego od jutra funkcjonuje tak jak dawniej i postaram sie juz tak czesto noe plakac .
-Swietnie. Co chcialabys na kolację .
-Yyyymm no nie wiem moze tosty z serem .
-Jasne zamówienie przyjęte .
-Ale mogłabym poprosić z dostawą .
-Pewnie a co masz rozmowe z Maxim ?
-Dokładnie to ja juz pojde .
Wyszłam z kuchni i udałam się do swojego pokoju ,odlozyłam torebkę i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w pizamke . Odpaliłam laptopa i zaczęłam przeglądać internet . Po chwili przyszla mama z tostami i za moment juz dzwoniłam do Maxiego na Skype.
-Hej -zaczął.
-Hejka
-Smacznego-zasmial sie.
-A dziękuję.
-No i co dzisiaj porabiałaś słonko.
-Byłam z Fran w kawiarni ,pogadałyśmy i naprawde dobrze mi to zrobilo zjadlam swietne ciasto truskawkowe i wipilam pyszny koktajl bananowo-truskawkowy i strasznie chcialam cie przytulic .
- Ja tez bym chcial nawet nie wiesz jak bardzo . Z babcią jest trochę lepiej ale nadal jest nie najlepiej no coz ale powolutku dochodzo do siebie .
-A jak w pracy ?
-No wiesz wolabym pracowac w AR
ale nie mam innego wyjscia.
- No wiem .-I w tym momencie do pokoju wszedl Diego
-.Natu nie widzialas mojego ... Maxi siemaneczko co tam u ciebie opowiadaj.
-Hej Diego. A nic zyje no cóż jest w miare ok ale moglo byc lepiej a u Ciebie?
-A u mnie wszystko okej . Zaczęlisśmy z Fran próby do koncertu i idzie nam bardzo dobrze , ale ok zostawiam was gołąbeczki zmykam do siebie Pa Maxi .-
-W końcu poszedł -zaczęłam
-Oj przestań . Mam nadzeje ze funkcjonujesz normalnie . Nie chce zebys sie mna zamartwiala .
-Tak zyje w miare normalnie ... znaczy staram sie zyc normalnie.
-To dobrze a jak tam moja czapka się sprawuje .
-Z tej czapki to taki łobuz jest że jejku no nie mogę sobie z nią poradzic .- zaczelismy sie smiac bardzo smiac.Pogadaliśmy jeszcze z godzinkę.
-To co jutro o 20? - zapytałam
-Jasne. Do zobaczenia Kocham cie . pa
-Ja ciebie też papa.
Rozlaczylismy sie ja jeszcze chwile posiedzialam w Internecie. Po chwili zmęczenie mnie dopadlo i poszlam spac ...
:-:- :-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:---:-:-:-:::-:-:-:--:--:-:
No HEJ przepraszamy ze troche krotki i wiecie. za bledy bo Nata byla pisana na telefonie takze wiecie i co chodzi to co zapraszamy do zakladki z pytaniami so postaci i do następnego
LOVCIAM NAXI
LOVCIAM DIECESCE
- Hej . No i gdzie byłyście z Fran ?- zapytała mnie mama.
- W tej kawiarni na Kwiatowej. Bardzo milo spedzilysmy czas i naprawdę dobrze mi to zrobilo . I wiesz co czuje ze będziesz coraz lepiej .
-To dobrze. Nie chcę bys sie tak zamartwiala . Wiem ze ci ciezko ale musisz zacząć zyc normalnie . Wiem ze bardzo zq nim tęsknisz ale wiem ze dasz rade.
-Staram sie ale to ... to nie jest takie łatwe jak się wydaje .
-Wiem ale musisz dac rade i pozwol ze to tak ujme ogarnac sie
-Wiem i dlatego od jutra funkcjonuje tak jak dawniej i postaram sie juz tak czesto noe plakac .
-Swietnie. Co chcialabys na kolację .
-Yyyymm no nie wiem moze tosty z serem .
-Jasne zamówienie przyjęte .
-Ale mogłabym poprosić z dostawą .
-Pewnie a co masz rozmowe z Maxim ?
-Dokładnie to ja juz pojde .
Wyszłam z kuchni i udałam się do swojego pokoju ,odlozyłam torebkę i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w pizamke . Odpaliłam laptopa i zaczęłam przeglądać internet . Po chwili przyszla mama z tostami i za moment juz dzwoniłam do Maxiego na Skype.
-Hej -zaczął.
-Hejka
-Smacznego-zasmial sie.
-A dziękuję.
-No i co dzisiaj porabiałaś słonko.
-Byłam z Fran w kawiarni ,pogadałyśmy i naprawde dobrze mi to zrobilo zjadlam swietne ciasto truskawkowe i wipilam pyszny koktajl bananowo-truskawkowy i strasznie chcialam cie przytulic .
- Ja tez bym chcial nawet nie wiesz jak bardzo . Z babcią jest trochę lepiej ale nadal jest nie najlepiej no coz ale powolutku dochodzo do siebie .
-A jak w pracy ?
-No wiesz wolabym pracowac w AR
ale nie mam innego wyjscia.
- No wiem .-I w tym momencie do pokoju wszedl Diego
-.Natu nie widzialas mojego ... Maxi siemaneczko co tam u ciebie opowiadaj.
-Hej Diego. A nic zyje no cóż jest w miare ok ale moglo byc lepiej a u Ciebie?
-A u mnie wszystko okej . Zaczęlisśmy z Fran próby do koncertu i idzie nam bardzo dobrze , ale ok zostawiam was gołąbeczki zmykam do siebie Pa Maxi .-
-W końcu poszedł -zaczęłam
-Oj przestań . Mam nadzeje ze funkcjonujesz normalnie . Nie chce zebys sie mna zamartwiala .
-Tak zyje w miare normalnie ... znaczy staram sie zyc normalnie.
-To dobrze a jak tam moja czapka się sprawuje .
-Z tej czapki to taki łobuz jest że jejku no nie mogę sobie z nią poradzic .- zaczelismy sie smiac bardzo smiac.Pogadaliśmy jeszcze z godzinkę.
-To co jutro o 20? - zapytałam
-Jasne. Do zobaczenia Kocham cie . pa
-Ja ciebie też papa.
Rozlaczylismy sie ja jeszcze chwile posiedzialam w Internecie. Po chwili zmęczenie mnie dopadlo i poszlam spac ...
:-:- :-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:---:-:-:-:::-:-:-:--:--:-:
No HEJ przepraszamy ze troche krotki i wiecie. za bledy bo Nata byla pisana na telefonie takze wiecie i co chodzi to co zapraszamy do zakladki z pytaniami so postaci i do następnego
LOVCIAM NAXI
LOVCIAM DIECESCE
Wrócę!.
OdpowiedzUsuńMinęło 5 dni a ją dopiero komentuje ;_;
UsuńPrzepraszam ;_;
Mam nadzieję że wybaczcie dziewczyny ;*
A teraz przede do rozdziału który jest genialny *-*
Co ty mi gadalas że Naty źle Ci wyszła?
Wyszło super kochana ;*
Tak samo jak Diecesca
Przecież wiadomo że się kochają kiedy w końcu się zejdą? ;_;
Oni sami siebie oszukują, szczególnie Fran
A niech Maxi już wraca do Natusi ♥
Ona przecież tak bardzo za nim tęskni ♥
Czekam na next laski ;*
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Dziękujemy :* Next przy dobrych wiatrach będzie dzisiaj ewentualnie JUTRO :*
UsuńLOVCIAM DIECESE
Druga. Zw.
OdpowiedzUsuńCześć!
UsuńJeju jak ja normalnie kocham Naxi!
Słodko.
Kiedy z babcią będzie dobrze?
Nie mogę się doczekać powrotu Maxia!
Dieguś i Frania..
Kurcze brak słów!
Kiedy oni się zejdą?!
Diego działaj!
Kuźwa...
Ja chce next.
Kochana!!!
Nuśka x.x
Kiedy Maxi wróci zależy tylko od mojej BFF :D
Usuńbardzo dziękujemy ;)
LOVCIAM DIECESCE
Kiedy. wreszcie. Diego. i. Francesca. powiedzą. sobie. co. czują ?! xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zawsze :*. Czekam na nexta :D.
A tak przy okazji, zapraszam na diecesca-4ever.blogspot.com :p.
Napewno wpadnę. Fran i Diego? XD mam to już w planach jeszcze troszkę ;)
UsuńLOVCIAM DIECESCE
kurde !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńmoje naxi
wracaj maxi do nattki !!!!!!!!!!!bv
bo będzie źle
współczuje jej
ciesze sie ze jest diecesca ...........
moze ciąże daj xd
u mnie 4 cz. OS'a
A ja już wiem kiedy Maxi wróci :D hahaha dobilam? XD Nie mart się czekaj na next a wszystkiego się dowiesz.
UsuńO ni nie nie ja juz żadnej ciąży nie chce :D
LOVCIAM DIECESE
No, no <3
OdpowiedzUsuńFrancesca...
Dziewczyno nie bądź taka, po prostu daj buziaka! :*
hahah musialam :** czekam na kolejny! <3
Hahaha hahaha :*
UsuńNext dziś lub jutro
LOVCIAM DIECESE