*Diego*
Wszystkie walizki stały już na przedpokoju. Juan i Jorge (moi dwunastoletni bracia bliźniacy) latali po cały domu i wyzywali na siebie - jak zwykle zresztą, a Nina ( moja pięcioletnia siostrzyczka ) siedziała w swoim dawnym pokoiku, na podłodze i tuliła swoją maskotkę, którą ma od zawsze.Podszedłem do niej, usiadłem obok i czule objąłem ramieniem, a ta kompletnie się rozpłakała i wtuliła we mnie.
- Co się dzieje, królewno?- spytałem i czule pogłaskałem ją po główce.
- Diego...- wyszlochała mocniej ściskając mocniej brązowego miśka.- Ja nie chcę się wyprowadzać.
- Ja też nie...- westchnąłem. Poczułem obowiązek pocieszenia dziewczynki. - Ale pomyśl mała... Tam będzie nam lepiej. Będziesz miała nowy pokój, nowe koleżanki...
- Ja chcę mój starty pokój i stare koleżanki! - zaczęła uderzać pięściami o podłogę.
- Zobaczysz, że w Argentynie też będzie bardzo fajnie. Będzie dużo parków, baseny... a obok naszego nowego domku jest podobno wieeeeelki park, a w nim oooogrooomny plac zabaw.- pogłaskałem Ninę po plecach.- Obiecuję, że będziemy ta chodzić kiedy będziesz chciała. I pójdziesz do super przedszkola, zobaczysz. - posłałem jej uśmiech, a ona spojrzała na mnie zapłakanymi oczkami. - Poza tym będziemy mieli więcej pieniążków. Rodzice mają lepsze prace niż tu.
- Diego...- zaczęła zachrypniętym głosem.- A będziesz mi czytał na dobranoc, tak jak do tej pory?
- Jasne, że tak.- zaśmiałem się.- To się nie zmieni.
- I będziesz się ze mną bawił?- zaczęła się powoli uspokajać.
- Oczywiście, że tak. kochanie.- ucałowałem jej policzek. - Kiedy tylko będziesz chciała.
- Kocham cię braciszku.- rzuciła się na moją szyję.
- Ja ciebie też.
W tym samym momencie do pokoju weszła mama.
- Kochani...- uśmiechnęła się.- Musimy iść. - rodzice cieszyli się na ten wyjazd. Wszyscy wiemy, że będzie nam łatwiej finansowo.
- Chodź Nina.- wstałem i wyciągnąłem rękę do siostry, która ją złapała.- Nie zapomnij misia.
- Mam.- wskazała na maskotkę, którą trzymała w drugiej dłoni.
Po paru minutach siedziałem już w aucie i żegnałem się z domem zza szyby samochodu...
W pociągu trochę pospałem. Obudziłem się dopiero, gdy Nina zaczęła mną szarpać i wręcz wyrwała mi słuchawki z uszu.
- JESTEŚMY.- Wrzasnęła. Rozejrzałem się dookoła zdezorientowany i zdałem sobie sprawę, że jesteśmy na peronie, przy lotnisku.
Szybko wyszliśmy i popędziliśmy w stronę lotniska. Po całej bieganinie w końcu siedziałem już w samolocie i czekałem na lot. Mama siedziała z tatą, Juan z Jorge, a mała jak zwykle ze mną. Mnie i moją młodszą siostrę łączyła jakaś niezwykła więź. Nie tak, że ją kochałem bardziej niż resztę rodzeństwa, ale tak jakoś... yh nie wytłumaczę tego. Po prostu tak jest a Nina jest okropnie do mnie przywiązana. Spojrzałem na nią. Zasnęła, tuląc swoją maskotkę. Uśmiechnąłem się i założyłem słuchawki na uszy i włączyłem muzykę na moim przestarzałym telefonie... Nie wiem kiedy ponownie odpłynąłem, przegapiając w ten sposób mój pierwszy lot samolotem...
NASTĘPNY DZIEŃ
*Naty*
Rano obudziłam się dość wcześnie i udałam się do łazienki aby wykonać poranne czynności wyszłam z niej ubrana w to :Zeszłam do kuchni i zjadłam śniadanie wcześniej przygotowane przez moją gosposie - Rite.
-O której dziś wrócisz?- zapytała z uśmiechem.
-Yyyy szczerze to nie wiem zadzwonię do ciebie-odpowiedziałam przeglądając czasopismo. Po chwili musiałam już wychodzić z domu by się nie spóźnić. Wyszłam z domu i powolnym krokiem kierowałam się w stronę domu mojej przyjaciółki FRAN. Gdy bylam na miejscu zapukałam do drzwi które otworzyła mi moja bff. Była ubrana w to:
-HEJKA ! - Przytuliłam moją przyjaciółkę .
-Hej kochana ! To co idziemy ?
-TAK JASNE.-
Udałyśmy się w stronę Studia i oczywiście na nasze nieszczęście minełyśmy grupkę frajerów. Za pewne każdy wie o kogo chodzi czytaj: Farbowana Ludmiłka, Federico - gumiś , Klaun - Andreas, CZEKOLADOWY -BRODUEY , panna "pokój na świecie"- Camilla i raper hipopotam (czyt. Maxi).
- Oooooo...- zaczął Brazylijczyk.- Idą nasze bogate księżniczki.- zadrwił z nas.
- Ooooo patrz.- odezwała się Fran.- Nasi poddani przyszli aby nas przywitać.
Ludmiła już otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale przerwał jej nasz dyrektor - Pablo, który stanął pomiędzy mną i Fran, a tymi odrzutami społeczności.
- Znów zaczynacie?- westchnął podirytowany. Nooo... już prawie dwa lata toczy się ta nasza "walka o królestwo."- Lepiej idźcie już na salę główną, mam wam coś do powiedzenia.W ty samym momencie, synchronicznie odgarnęłyśmy z Włoszką swoje włosy i dumne poszłyśmy w skazanie miejsce, gdzie na scenie, akurat śpiewał nasza kumpela.
Kiedy skończyła podbiegła do nas i przytuliła, a na scenę wszedł Pablo.
- SŁUCHAJCIE WSZYSCY! Od jutra będziecie mieli nowego ucznia oraz nowego nauczyciela tańca . Proszę was o wyrozumiałość do nich i jeszcze raz proszę żebyście się nie kłócili . Muszę już iść mam wiele spraw do załatwienia a wy... zaprezentujcie piosenkę naszym gościom. Do sali weszli ważni ludzie w naszym mieście.
Zaśpiewaliśmy naszą wspólną piosenkę ( napisaną pod przymusem Angie i dyrektora, w zeszłym roku)"Juntos somos mas"
*Francesca*
F: Ok kochanie. to ja czekam na ciebie w parku, przy placu zabaw.Rozłączyłam się i włożyłam telefon do torebki. Wylukałam gdzieś wolną ławeczkę, podeszłam do niej i usiadłam. Wyciągnęłam z torebeczki pomadkę i lusterko, aby troszkę poprawić mój i tak już idealny makijaż.
Nagle ni z tąd ni z owąd przybiegła do mnie jakaś mała dziewczynka. Miała czarne, potargane włosy, wynoszone spodnie i w ogóle była jakaś taka... BRUDNA. Z początku ją zignorowałam, ale ta usiadła obok mnie.
- Cześć.- powiedziała piskliwym głosikiem.- Jestem Nina, a ty?- spojrzałam na nią, po czym zmierzyłam dziewczynkę wzrokiem i wróciłam do malowania ust. - Masz bardzo ładne buty. I sukienkę. I torebkę. I w ogóle jesteś bardzo ładna. Jak masz na imię?
- Nie twój interes mała pokrako.- warknęłam. Myślałam, że dziecko się rozbeczy i ucieknie, ale ta nie dawała po sobie poznać, że ją uraziłam.
W pewnym momencie dziewczynka zabrała mi moją ULUBIONĄ szminkę i ze śmiechem zaczęła uciekać.
- Oddawaj!- wrzasnęłam za nią, ale to tylko pogorszyło sprawę, bo sytuacja zaczęła bawić ją coraz bardziej. Przeklnęłam pod nosem i ruszyłam w pościg za małą zołzą. Bieganie w litach nie było wyśmienitym pomysłem, bo już po chwili leżałam na ziemi, a Nina wpadła w ramiona jakiemuś chłopakowi, który wyglądem nie prezentował się lepiej niż ona.
- Pacz co mam!- pisnęła i pokazała mu moją pomatkę.- Pisak do ust.- chłopak się zaśmiał .
- Skąd to masz?- spytał, a ona z westchnieniem pokazała na mnie.
- Dała mi to tamta dziewczyna, która leży i krzyczy.
Chłopak spojrzał na mnie i nawet nie próbował kryć śmiechu. GDZIE TU KULTURA?!
- Dała...?- znacząco spojrzał na Ninę.
- Dobra... Zabrałam. Ale tylko na moment...
- Nina...- postawił ją na ziemi i złapał jej dłoń podchodząc do mnie.- Proszę oddaj to.
Dziewczynka nie chętnie podała mi moją szminkę.
- Nic ci się nie stało?- spytał rozbawiony moją miną.
- Stało.- mruknęłam. - Strasznie boli mnie noga.
- Pokaż...- kucnął przy mnie i dotknął mojej kostki.
- NIE DOTYKAJ MNIE!- pisnęłam.
- Sprawdzam tylko czy to coś poważnego.-Westchnęłam tylko i nie protestowałam kiedy po raz kolejny dotknął mojej kostki, ale nie spuszczałam z niego morderczego spojrzenia. Ten znów ze śmiechem spojrzał na mnie.- To nic takiego. Nie zwichnięcie, ani skręcenie. Po prostu jest poobijana.
- NIC TAKIEGO?! - Wrzasnęłam. - Na rękach powinieneś mnie do domu zanosić!
Parsknął śmiechem.
- Nie ma sprawy.
- NIE! - wrzasnęłam i poderwałam się na równe nogi. - Poradzę sobie sama.
- Mówiłem, że nic ci nie jest... - Obdarowałam go tylko pioronującym spojrzeniem i otrzepując sukienkę poszłam w przeciwnym od nich kierunku.
- Nie ma za co.- słyszałam mruknięcie chłopaka, ale zignorowałam to.
W tym momencie dostrzegłam w oddali swojego chłopaka więc podleciałam do niego i przytuliłam.
- Cześć Franuś.- pocałował mój policzek.
- Hej Marco.
- Wszystko ok?- spojrzał na mnie ze zdziwieniem.- Wyglądasz...jakbyś bawiła się w piasku.
- Nic nie mów.- syknęłam. - Zanim pójdziemy na tą kolacje do ciebie idziemy do mnie, muszę się przebrać.
- Widzę, że musisz. Co się stało?
- Nie ważne.- machnęłam ręką i jeszcze raz odwróciłam się za siebie, gdzie Nina bawiła się z tym tamtym " wielce ekspertem medycznym".
Do mojego domu doszliśmy w ciszy. Marco wkurzył mnie wytykaniem mi "roztrzepania" więc się do niego nie odzywałam.
Kiedy weszłam do pokoju...
jakaś kobieta właśnie kładła idealnie wyprasowane ubrania na moim łóżku...
- Pani jest tą nową sprzątaczką?- spytałam nie pewnie.
- Tak jestem Mirta.- przyjaźnie się do mnie uśmiechnęła.- Ty pewnie jesteś Francesca?- podała mi rękę, a ja z niechęcią ją uścisnęłam, po czym wytarłam dłoń w sukienkę. Kobieta lekko posmutniała, ale CO MNIE TO?
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej zestaw na kolację z przyszłymi
teściami...
NASTĘPNY DZIEŃ
*Maxi*
Przyszedłem do STUDIO i jak torpeda popędziłem do szatni, aby przebrać się na zajęcia z tańca z nowym nauczycielem. Swoją drogą... mam nadzieje, że to nie będzie jakiś zrzędliwy bufon, który zniszczy mi moją ukochaną lekcję. Przebrałem się błyskawicznie i pobiegłem do sali,gdzie na powitanie ujrzałem gęby tych debili ( pan "uważaj na moją grzywkę" Leon, pani "dostaje wszystko na co mam ochotę " Violetta, pani " jestem mega gwiazdą" Francesca, pan " Nie pognieć mojej koszuli"- Marco i pani " skoro mam kasę, wszystko mi wolno"- Nathalia.). Skrzywiłem się na ich widok i szybko odszukałem wzrokiem moich przyjaciół, do których podszedłem i w tym momencie do sali wszedł Pablo z jakimś dziwnym mężczyzną i jeszcze dziwniejszym chłopakiem.
- Cześć dzieciaki. - uśmiechnął się dyrektor. - Chcę wam przedstawić Gregorio- wskazał na faceta i jego syna Diego.
- Ten chłopak będzie się z nami uczył?!- pisnęła Cauviglia.- Nieeeeeeeee!- wrzasnęła.- ALE JAK TO?
- Normalnie.- westchnął Pablo.
- Ale jak? Jest drugie półrocze drugiej klasy to wbrew regulaminowi!- wykłócała się czarna małpa.
- Tak, ale w Madrycie uczył się w Hiszpańskim odpowiedniku Studia.
- MAM ODDYCHAĆ TYM SAMYM POWIETRZEM CO ON?!- wrzasnęła po raz kolejny, a ja miałem ochotę podejść i jebnąć ją w łeb. ile można się drzeć?! Ale jestem kulturalny i tego nie zrobię.
- Możemy zacząć lekcje?- odezwałem się. Byłem zły, że tracę czas mojej ulubionej lekcji, przez tą jędze. UWIELBIAM TAŃCZYĆ i nieskromnie przyznam, że całkiem nieźle mi to wychodzi.
- Tak już. - odpowiedział Pablo.- I tak. Będziecie oddychać tym samym powietrzem koniec tematu.
Włoszka pisnęła.
- Ok...- zaczął Gegorio. To może pokarzcie mi nad czym teraz pracujecie.
- No ok...- powiedział.- Jest całkiem ok... Nie no tak serio nie jest za dobrze. Powinniście dużo poprawić tańczycie nie równo. PF. Nie równo to mało powiedziane. Tańczycie w każdym momencie coś innego. Beznadzieja. poprawcie to, albo na następne zajęcia w ogóle się nie fatygujcie.- warknął nie zadowolony i wyszedł. - Wracam za moment. POPRAWCIE SIĘ.
Kiedy nauczyciel trzasnął drzwiami mordercze spojrzenia przeniosły się na jego syna.
- Niech twój tatuś zabiera swoje rzeczy i się stąd wynosi.- Powiedział Federico.
- A ty możesz razem z nim.- dodała Francesca.
- Pierwszy raz w życiu zgadzam się z Federico.- odparła Naty.
- Mój ojciec jest jaki jest.- westchnął.- Nic na to nie poradzę.
- Jasne.- prychnęła Ludmiła.
- Lepiej się do niego nie zbliżajcie.- powiedziała Cauviglia. - To skończony idiota.
Oczywiście wszyscy przyjaciele Włoszki od razu jej przytaknęli. Diego spojrzał na nią z niedowierzaniem, a ona się triumfalnie uśmiechnęła.
- W tej szkole rządzę ja.- odezwała się triumfalnie do Hiszpana.
- Chyba coś ci się pomyliło.- prychnęła Ludmi.
- A co? Może ty?- zaśmiała się Włoszka.
- Żebyś wiedziała.
-STOP!- Kiedy dziewczyny już miały skoczyć sobie do gardeł do sali wparował Pablo. Ten ma wyczucie czasu. - MAM TEGO DOŚĆ. MACIE ZMIENIĆ SWOJE POSTĘPOWANIE ALBO Z KONCERTU NA KONIEC ROKU SZKOLNEGO NICI!
----------------------------------------------------------------------------
HEJOWWWW
Witamy was z Capitulo 1!!! Mamy nadzieję, ze się podoba ( i że nie przeraziła was ilość zdjęć i filmików XD)
Ok... Odpowiadając na pytanie jednej z was... jak widzicie Diego nie będzie raczej należał do żadnej z naszych grup. Bynajmniej nie w najbliższym czasie... :P
Zapraszamy do zakładki zapytaj bohaterów, która jest wciąż aktualna, oraz do udziału w konkursie no i do komentowania. Naprawdę zależy na aby wiedzieć czy nowa historia przypadła wam do gustu, czy jesteście na nas okropnie źli... oby nie :D) Zapraszamy również do ankiety :D (Górny róg, prawa strona XD)
LOVCIAM NAXI
LOVCIM DIECESCE