Słuchajcie z pewnego powodu... nie możemy się spotkać i napisać rozdziału...
To sprawy hym... prywatne (NIE! NIE POKŁÓCIŁYŚMY SIĘ;D)
No jest jak jest i niestety nie damy rady.
W tygodniu też nie, bo te sprawy prywatne wiążą się z tym, iż LOVCIAM NAXI ;D wyjechała na jakiś czas i przyjeżdża w weekandy, a w ten nie damy rady się zobaczyć, bo ja się rozchorowałam...
Głupio znowu nie dodawać wam rozdziału, ale "sukces" opowiadania tkwi w tym, że piszemy go razem i nie ma opcji, żeby napisała go jedna z nas, albo ja Diecesce, a moja przyjaciółka Naxi... Założyłyśmy go razem i razem musimy napisać...
Więc przepraszamy, ale rozdział będzie dopiero w następną SOBOTĘ...;(
MAMY NADZIEJE, ŻE ZROZUMIECIE, BO TO SERIO NIE DO KOŃCA NASZA WINA...
Jak już kiedyś pisałam "wada pisania razem"
Nie gniewajcie się za mocno...
PS. Bierze ktoś udział w naszym konkursie?
Jeżeli potrzebujecie więcej czasu śmiało pisać ;D
LOVCIAM DIECESCE
sobota, 30 maja 2015
sobota, 23 maja 2015
Rozdział 12
*Diego*
Około 03:00 nad ranem, nasza piosenka była już gotowa... Melodia nie zajęła nam wcale dużo czasu...- To co? Zaśpiewamy ją raz?- zapytałem.
- Ok...- Fran ziewnęła.
Podszedłem do klawiszy i zacząłem grać...
(od autorek: ŚPIEWAJĄ FRAN I DIEGUITO )
- No i jak?- podniosłem spojrzenie na Francescę.
- Idealnie.- zaśmiała się.
- Tez mi się podoba.
- Pytanie tylko, czy spodoba się naszym menadżerkom.- opadła zrezygnowana na poduszkę, która leżała na podłodze.
- To, bardzo ciekawe.- zacząłem się śmiać.- Ok, ja idę to łazienki, poczekasz chwilkę, a potem...
- Odprowadzisz mnie do domu.- odparła.
- Dobra.- wzruszyłem ramionami i udałem się w stronę toalety.
Nie byłem tam nawet minuty, ale jak wróciłem, Francesca już zdążyła zasnąć.
Zaśmiałem się sam do siebie i podszedłem do niej.
Nie chciałem jej budzić. Za słodko spała, poza tym była strasznie wyczerpana tym pisaniem piosenki. Jednak nie mogłem pozwolić też, aby spała na podłodze...
Delikatnie ją podniosłem i zaniosłem na moje łóżko.
Okryłem ja kołdrą i pocałowałem jej policzek. NO NIE MOGŁEM SIĘ POWSTRZYMAĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tylko teraz mam jeden mały problem... Gdzie ja mam spać?!
W pokoju Naty śpi oczywiście Nata! Sypialnie okupują rodzice i szczerze nie mam ochoty tam wchodzić, obok Fran się przecież nie położę! No bez przesady! A w pokój gościnny jest w remoncie, bo jak ostatni byli tutaj ciotka, wujek i ich 3 dzieci, pokój potrzebuje remontu jak NIC! Jedynym wyjściem okazała się kanapa w salonie.
Zabrałem z szafy niebieski koc i podszedłem do drzwi... Jeszcze raz spojrzałem na Francescę i wyszedłem z pokoju, idąc na palcach do salonu.
Byłem taki zmęczony, że zasnąłem po niecałych kilku minutach.
*Francesca*
Obudziłam się dzisiaj i przetarłam moje zaspane oczy.Ze zdziwieniem zaczęłam rozglądać się po pokoju i dopiero po chwili, zorientowałam się, że jest to sypialnia Diego...
Wytrzeszczyłam oczy i z przymrużonymi oczami zajrzałam pod pościel...
Lekko je otworzyłam i na całe szczęście, ubrania były na mnie, więc odetchnęłam z ulgą i dopiero zdałam sobie sprawę, że wczoraj razem z Hiszpanem pisaliśmy piosenkę, więc musiałam zasnąć...
Ale, czy kiedy on poszedł do łazienki, ja nie byłam na podłodze?!
Ooooooooooo jaki słodziak... Przeniósł mnie...
Wyszłam z łóżka i podeszłam do drzwi lekko e uchylając.
Zerknęłam jeszcze na zegarek i zobaczyłam na nim 10:00.
Zeszłam na dół do salonu i poczułam przyjemny zapach smażonych naleśników.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się do Diego, wchodząc do kuchni.
- No hej.- zaśmiał się.- Jak się spało.
- Dobrze.- oparłam się o blat.- W ogóle, dziękuje, że mnie zaniosłeś na łóżko. To miłe... Ale powiedz gdzie ty spałeś?
- Yyyyy...- Hernandez podrzucił jednego naleśnika.- Na kanapie w salonie.
- Co?! Przecież to mnie mogłeś ta zanieść.
- No chyba żartujesz. Mi było całkiem wygodnie.
- Tak. jasne. Uważaj, ze ci uwierzę.
- Dobra, dobra. Siadaj, bo śniadanie jest już gotowe.- zaśmiał się wskazał na stół, który był już nakryty.
- Yh.- westchnęłam.- Dziękuje.- uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co.- powiedział i zasiadł, na przeciwko mnie.
- kiedy idziemy zanieść Angelice i Lindzie naszą piosenke?- zaptałam Diego, kiedy szliśmy do mojego domu.
Stwierdziłam, że lepiej będzie jak będę się zbierać, bo ciocia może się denerwować, już nie wspominając o wujku...
- No jutro nie?
- Tak, chyba tak.
Nagle niespodziewanie Diego, złapał moja dłoń, a ja popatrzyłam na niego zdezorientowana.
-Paparazzi.- szepnął mi do ucha, a mnie przeszły cudowne dreszcze.
- Aha.- zaśmiałam się.
- To widzimy się jutro?
- Tak, pewnie. Wpadniesz po mnie?
- Z przyjemnością po ciebie przyjdę.- stwierdził zatrzymując się, a aj zorientowałam się, że doszliśmy na miejsce.
Brawo FRANCESCA!
- No to pa.- uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek.
- No pa.- on też posłał mi śliczny uśmieszek.
Weszłam do środka i od razu udałam się do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżko i zaczęłam rozmyślać.
TAK JASNE ROZMYŚLAĆ O DIEGO!
Ostatnio tylko o nim potrafię myśleć... Pisanie piosenek? Pewnie, że myślenie o nim mi w tym nie przeszkadza... Z taką różnicą, ze nie mogę się skupić na tekstach o muzyce i marzeniach i jedyne o czym piszę to MIŁOŚĆ... A może to i dobrze... W końcu moi fani będą mogli usłyszeć jakąś piosenkę w tym miesiącu.
W każdym razie w końcu podeszłam do biurka i zaczęłam pisać...
NASTĘTPNY DZIEŃ
*Maxi*
Obudziłem się dość wcześnie, więc powoli wyczołgałem się z łóżka, wziąłem ubrania, i poszedłem do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Po pewnym czasie wyszedłem z łazienki i wszedłem do kuchni aby zrobić sobie śniadanie. Gdy je zjadłem zabrałem torbę i poszedłem do pracy. W parku zatrzymałem się przy budce z lodami i czekałem na Naty, bo umówiliśmy się, że zawsze któreś z nas czeka na drugie. Po jakiś pięciu minutach zobaczyłem moją dziewczynę która jak tylko mnie zobaczyła podbiegła i pocałowała mnie w policzek.-To co ? Idziemy?- zapytała
- Jasne.-uśmiechnąłem się do niej, złapałem ją za rękę i poszliśmy w stronę ART REBEL.W pewnym momencie zobaczyliśmy w oddali jakiegoś chłopaka który był może w wieku Naty co było dziwne, że leżał na ziemi.
Szybko do niego podbiegliśmy. Naty pochyliła się na nim i krzyknęła, że on nie oddycha. Naty szybko zadzwoniła na pogotowie a ja zacząłem robić mu masaż serca. Po chwili przyjechało pogotowie i przejęło resuscytację( dla nie wtajemniczonych resuscytacja to masaż serca). Po chwili chłopak zaczął sam oddychać i odzyskiwać przytomność. Pogotowie zabrało go do szpitala na kontrolne badania a my pobiegliśmy do ART REBEL bo byliśmy spóźnieni. Jednak przed budynkiem zobaczyliśmy Gregorio
-Dlaczego się spóźniliście!-wydarł się na nas.
-No bo... Maxi uratował jednemu chłopakowi życie!-odkrzyknęła Nata
-AAA to gratuluję i tylko dlatego nie wyciągnę konsekwencji z waszego spóźnienia. A ty Naty opowiesz mi szczegóły w domu.
Weszliśmy do budynku i udaliśmy się do swoich sal...
Po lekcji Nata przybiegła do mnie do sali, zamknęła drzwi podeszła do mnie i mocno przytuliła.
-Co się stało?- zapytałem.
-Nic .Po prostu potrzebowałam się przytulić.
- Aha . To w takim razie może pójdziemy dzisiaj na plażę co?
- Z miłą chęcią , a pójdziemy potem do restauracji na kolację
- Jeśli chcesz ?
- Chcę.
- To pójdziemy. A jaką masz teraz lekcję.
-Śpiewu, a potem tańca i idę do domu. A ty kiedy kończysz?
- Za trzy godziny.
- Aaa to ja pójdę pod budkę z lodami wiesz jaką, będę tam o 16 wyrobisz się?
-Tak jasne.
-Ok. To ja idę .
-Pa.
-Na razie .
*Naty*
Po jej zaśpiewaniu usiadłam na swoje miejsce. Ogólnie całe zajęcia były jakby to delikatnie powiedzieć NUDNE! Potem poszłam na lekcję tańca i doskonaliliśmy układ do piosenki "Sugar" Maroon 5 . Po skończonej lekcji podeszłam porozmawiać z Maxim.
-To jak nasze spotkanie aktualne?- zapytał i zabawnie podniósł brwi .
- Oczywiście że tak.
-To dobrze.
-Ok ja muszę lecieć na obiadek.
-To papa.
Przybliżył się do mnie i czule się pocałowaliśmy.
Gdy się od siebie oderwaliśmy odwróciłam głowę i zobaczyłam kogoś kogo wcale nie chciałam zobaczyć...
I oto jest 12 :)
Mamy nadzieję, że się podoba... ;D
Piszcie w komentarzach co sądzicie i kim może być ta postać którą zobaczyła Naty to do zobka :*
LOVCIAM NAXI
LOVCIAM DIECESCE
<33333333333333333333333333333
sobota, 16 maja 2015
piątek, 15 maja 2015
Rozdizał 11
*Diego*
- To co słyszałaś...- powiedziałem spuszczając wzrok w dół, a moja siostra nadal patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczyma.- Tak właśnie. Zakochałem się w mojej udawanej dziewczynie. Jestem idiotą? MOŻE TAK, ale nic na to nie poradzę. Na pisanie piosenki mogę skakać z radości, na udawane randki chodzę bardzo chętnie. No i co się na mnie?! NO TAK! Takie dziwne, że twój brat się zakochał?! No co, że jesteśmy w udawanym związku?! BYWA!- Aha...- w końcu z siebie wydusiła.- To fajnie.
- FAJNIE?! Myślisz, że to tak fajnie kochać kogoś kto jest zmuszony udawać twoją drugą połówkę, ale tak na serio nic do ciebie nie czuje?!
- A skąd wiesz, że nie czuje?
- Pf.- prychnąłem.- To chyba oczywiste.
- BO?
- Bo...- zastanowiłem się.- To by było zbyt dziwne co nie?
- Przecież ty się w niej zabujałeś, więc dlaczego ona w tobie nie mogła?
- Nie wiem.- wzruszyłem ramionami.- Przecież jej tego nie powiem.
- Dlaczego?
- A co jak ona nie chce ze mną być? To będzie niezręczne kiedy będzie musiała udawać moją dziewczynę, wiedząc, że mi się podoba.
- Nie dowiesz się jeżeli nie spróbujesz.
- Nat... Jest późno. Ja jutro muszę napisać piosenkę, ty masz szkołę... Weź już idź.
- Ok.- westchnęła wstając z krzesła. - Pa- złapała za klamkę.- Ale przemyślisz?
- OK.- Nathalia wyszła a ja walnąłem się na poduszki...
Może moja siostra ma rację? Powinienem wyznać Francesce uczucia?
A jeżeli ona serio traktuje mnie tylko jak kumpla?
Jeżeli udawanie mojej dziewczyny jest dla niej uciążliwe...?
Przecież nie mogę tak przed nią stanąć i powiedzieć " KOCHAM CIĘ", bo weźmie mnie za kretyna.
No nic Dieguito musisz pocieszyć się grą... a potem...
Może uda mi się zapomnieć, przecież to nie może być takie trudne!
O kilku dziewczynach już zapomniałem, ale Fran jest inna niż wszystkie inne dziewczyny. DOBRA DIEGO STOP! IDE SPAĆ !
*Naty*
Rano nie wiedzieć czemu wstałam dość wcześnie, ale to nic. Poszłam do pokoju Diego, gdy go zobaczyłam myślałam, że wybuchnę śmiechem. Jego poza była nieco dziwna, bo jego głowa leżała wraz z kołdrą na ziemi a jego nogi leżały na łóżku. Do tego miał bardzo śmieszną minę. Po chwili poszłam do swojego pokoju wzięłam te ubrania:i poszłam do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Po wyjściu z łazienki zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Nagle usłyszałam straszny huk szybko pobiegłam do pokoju Diego bo z tamtąd dobiegł hałas, okazało się, ze to Diego spadł z łóżka. Pokręciłam tylko głową i poszłam do swojego pokoju , wzięłam torbę, klucze od domu i poszłam do ART REBEL. Po drodze spotkałam Maxiego, szliśmy sobie razem aż wkońcu doszliśmy. Maxi poszedł do sali tańca a ja skierowałam się w stronę pokoju nauczycielskiego
-Cześć tato przyniosłam ci śniadanie bo jak zwykle go zapomniałeś.
-O dziekuje Nathalio. A powiedz Maxi powiedział wam o MAROON 5 ?
-Yyyy tak tak powiedział, bardzo się cieszę, że się zgodziłeś bardzo ich lubię.
-Tak wiem. Dlatego się zgodziłem.
Podszedł do mnie, przytulił i pocałował w czoło. W tym właśnie momencie zadzwonił dzwonek a ja poszłam na lekcję.
*Maxi*
Po wszystkich lekcjach, kiedy wszyscy wyszli z sali Naty przyszła do mnie i zapytała czy pójdziemy razem do kina, bo widziała jakiś fajny zwiastun i stwierdziła, iż musi zobaczyć ten film.- Na jaki gatunek filmu właściwie idziemy?- zapytałem gdy byliśmy w drodze.
- A taka komedia romantyczna.- zaśmiała się.
- CO?!- jęknąłem.
- Żartuje. Przecież wiesz, ze ja na takie nie chodzę. To będzie po prostu komedia.
-A tytuł ?
-,,Noc w domu pani Bring" czy jakoś tak.
-Brzmi bardziej jak horror.
-Wiem , ale to komedia. Chyba? Tak komedia na pewno.
-Aha ok. Ufam ci i wierzę, że ten film będzie fajny.
-Ooo ja też ci ufam . A tak w ogóle to po filmie pójdziemy jeszcze do jednego sklepu po sukienkę.
-Ok.- westchnąłem.
Poszliśmy do kina. Film był super nigdy się tak nie uśmiałem. W dodatku jakaś para przed nami ciągle się kłóciła co było jeszcze śmieszniejsze od filmu. Potem poszliśmy po tą sukienkę. Była bardzo ładana, ale ładnemu we wszystkim ładnie. Po naszej randce odprowadziłem Natusię PRAWIE pod dom , ucałowałem na pożegnanie i poszedłem do domu...
*Francesca*
Po obiedzie wyszłam z domu i udałam się do mieszkania Hernandezów. aby napisać z Diego tą naszą wspólną piosenkę...Kiedy doszłam na miejsce, zapukałam do drzwi, a po chwili stanęła w nich wysoka, czarnowłosa kobieta, podobna do Naty... Zapewne mama mojego "chłopaka".
- Dzień dobry.- nieśmiało uśmiechnęłam się do kobiety.
- A dzień dobry.- ona odwzajemniła mój gest.- Ty jesteś Francesca, prawda?- gestem dłoni wskazała, abym weszła do środka.
- Tak, jestem Francesca.- weszłam do salonu.
- Ja jestem Luisa.- podała mi dłoń.- Mama Diego.
- Miło mi panią poznać.
- Mi ciebie też. Słuchaj Diego jest u góry w pokoju.- wskazała na schody.- 2 drzwi od lewej. Trafisz, czy cię zaprowadzić?
- Trafię. Dziękuje.
Weszłam na górę i delikatnie zapukałam do pokoju, wskazanego przez panią Hernandez.
- Proszę.-usłyszałam głos chłopaka i weszłam do środka.
- Cześć Diego.- przyjaźnie się do niego uśmiechnęłam.
- No hej Fran.- wstał z foteli i podszedł do mnie, po czym pocałował mój policzek.- Chcesz coś do picia, albo jedzenia?
- Nie dziękuje.- uśmiechnęłam się.- Zaczynamy?- spytałam.
- Pewnie.- podszedł do biurka i wyciągnął z niej 2 kartki i długopisy.- Trzymaj. - podał mi 2 z tych rzeczy.- A teraz mów gdzie ci się najwygodniej "tworzy"?
- Nie wiem. To zależy.- wzruszyłam ramionami.- A tobie?
- Ja też nie... To siadamy tu?- wskazał na biurko, a ja przytaknęłam.
Byłam strasznie zdenerwowana...
Usiedliśmy obok siebie, a w pewnym momencie nasze spojrzenia spotkały się i popatrzyłam wprost w jego brązowe oczy.
" Miłość we mnie urodziła się Twój uśmiech mnie nauczył, że za chmurami zawsze będzie słońce".- Te słowa pojawiły się na mojej kartce.
Ukradkiem zerknęłam na kartkę Diego, na której widniało: " Twoja słodycz mnie opakowała. Kiedy jestem z tobą zatrzymuje się zegar".
- Ładne.- Diego uśmiechnął się do mnie, a ja zauważyłam, że czytał z mojej kartki.
- Twoje też.- odwzajemniłam jego uśmiech.
Bardzo późno w nocy nasze zwrotki były gotowe, a do idealnej piosenki brakowało tylko refrenu...
Z biurka już dawno przenieśliśmy się na podłogę i leżąc naprzeciwko siebie tworzymy nasz wspólny duet.
-" Chcę patrzeć na ciebie, chcę śnić o tobie, przeżyć z tobą każdą chwilę"- powiedziałam patrząc na niego, a on podniósł wzrok na mnie.
- "Chcę cię przytulać, chcę cię całować, chcę cię mieć zawsze blisko mnie."- dodał, a na mojej twarzy zawidniał uśmiech.
- " Przecież miłość jest tym co czuję"- dodałam.
- "Jesteś wszystkim dla mnie"
- " Jesteś tym czego potrzebuję"
- " Przecież to co czuje to miłość"-dodał- No i mamy refren!- Diego wstał.
- Mamy to!- zaśmiałam się i przybiłam mu 5.
- Ale wiesz co?- zaczął.
- Hym?
- Te dwa ostatnie wersy możemy wstawić w 2 refrenie. A te dwa przedostatnie w 1 rozumiesz?
- Ok. Chodź zapiszemy to, bo zapomnimy.- zaśmiałam się.
- Dobra.- uśmiechnął się do mnie ja do niego i zaczęliśmy pisać...
MACIE 11 :)
Mamy nadzieje, że się podoba :)
Zauważyliście, bądź nie, ale te cytaty są z piosenki LEONETTY "NEUSTRO CAMINO " ;D
PAMĘTAJCIE O KOMKACH :)
środa, 13 maja 2015
Rozdział 10
Rozdział dedykujemy, naszej nowej czytelniczce DOLOR ;*
*Maxi*
Wstałem rano bardzo wcześnie, bo jak zwykle o 08:00, muszę być już w pracy.Zabrałem z szafy ten zestaw
i poszedłem do łazienki. Po wyjściu z niej zjadłem sobie śniadanko i ruszyłem w stronę ART REBEL.
Jak tylko tam dotarłem, wparowałem do pokoju nauczycielskiego, aby dowiedzieć się jaką decyzję podjął Gregorio.
- Dzień dobry.- powiedziałem, zamykając drzwi.
- Dobry, dobry.- burknął.
- To...- zacząłem.- Maroon 5, może wystąpić?- spytałem niepewnie.
- Yh.- westchnął.- Niech ci będzie.- odparł oschle i zaczął przeglądać papiery.
- No Gregorio proszę...- zaciąłem się.- Co?! ZGADZASZ SIĘ ?! TY?!
- A co to ma znaczyć?-podniósł ton i zmarszczył brwi
- nie, no bo ja...- zacząłem.- Yyyy, myślałem, iż się nie zzgodzisz, ale skoro się zgadzasz to świetnie! A kiedy dokładnie będzie koncert, bo ja to nie znam dalej daty.- zmieniłem sprytnie temat.
- Za 2 tygodnie, w Sobotę. A teraz idź, na lekcje!- wskazał mi drzwi, a ja wyszedłem.
W sali zastałem Naty.
- O hej.- przywitała się, zaskoczona moim widokiem.
- Hej.- pocałowałem ją w policzek.- Mam dla ciebie niespodziankę.- wyszczerzyłem zęby.
- Co? Znowu?
- Nie, nie taką.- zaśmiałem się.- Spróbuj zgadnąć.
- Yyyy, no nie wiem. Dostałeś nowe słuchawki, czy co?- wysilała się.
- Nie. Znaczy tak, ale nie o to chodzi. I fajnie, że zauważyłaś. Ale to coś innego.
- Nie mów, że twoi rodzice chcą mnie poznać.- zrobiła przerażoną minę.
- Nie!- zaprzeczyłem szybko.
- No to co wtedy.- jęknęła.
- Maroon 5 wystąpi w naszym przedctawieniu!- krzyknąłem, a moja dziewczyna wytszeszczyła oczy.
- CO?! UWIELBIAM ICH!- wrzasnęła. I mnie przytuliła.- JAK TY ICH ZAŁATWIŁEŚ?!
-Eh.- westchnąłem na ponowne opowiadanie.- Mój kuzyn ma kumpla, którego tata jest kuzynem jednego z nich.
- Ahaaa...- powiedziała.
- Tak, wiem. Nic nie zrozumiałaś.
- Jak ty mnie dobrze znasz.- zachichotała.
- Zjemy dzisiaj razem obiad?
- Pewnie!- krzyknęła.
Wtedy rozległ się dzwonek i wszyscy zaczęli schodzić się na lekcje, więc musieliśmy przestać zachowywać się jak para.
Włączyłem muzykę i zaczęliśmy tańczyć.
Z trudem odrywałem oczy, od mojej dziewczyny, ale jakoś mi się to udawało...
*Francesca*
- Przepraszam za spóźnienie!- wykrzyknęłam, kiedy weszłam do gabinetu mojej menadżerki a cała 3 spojrzała na mnie.- Weź siadaj.- powiedziała Linda.
Zajęłam miejsce obok Diego.
- Po co dzwoniłaś?- spytał znudzony chłopak.
- Chodzi o waszą wspólną piosenkę.
- Aaaaaaa.- powiedzieliśmy równo z Hiszpanem.
- Chyba wiecie, że ma być ona o miłości?- spytała Angelica, popijając kawę.
- No raczej a o czym?- zapytała z sarkazmem.- O udawanym związku?
- HA, HA, HA.- zaczęła jego menadżerka.- Czas macie do Soboty.
- Dzisiaj jest środa.- powiedział.
- Wiem.- Kobieta wzruszyła ramionami.
- CO?! - Krzyknęłam.
- Jesteście profesjonalistami.- Machnęła dłonią Linda.- 3 dni, wam starczą.-wyszczerzyła zęby.
- A może jeszcze teledysk w ciągu tych 3 dni nagramy?
- DOBRY POMYSŁ.- uśmiechnęła się.- Ale nie. Teledysk w przyszłym tygodniu. A teraz idźcie.
Razem z chłopakiem głośno westchnęliśmy, a potem udaliąmy się w stronę wyjścia.
- A i przynieście piosenkę na płytce w Sobotę, ok?- zatrzymał nas głos mojej menadżerki.
- Co?- pisnęłam.
- No idźcie.-pognała nas Angelica.
- Do której mamy przynieść płytę?- zapytał zrezygnowany Hiszpan.
- Do...- zamyśliła się i spojrzała na Lindę.
- Do jedenastej.- podpowiedziała jej.
-Do jedenastej.- uśmiechnęła się do nas, a my wyszliśmy z gabinetu.
- To kiedy zaczynamy?- spytałam.
- Pisać?
- Yhym.
- Może wpadnij do mnie jutro, co?- uśmiechnął się.
- Ok.- wzruszyłam ramionami.- Ok, ja lecę, bo umówiłam się na zakupy z moimi przyjaciółkami.- wyszczerzyłam zęby.
- Ok. Odprowadzić cię?
-Nie idę od razu do centrum jakieś 20 metrów stąd.
- Ok. To pa- chłopak musnął mój policzek, a ja ię zarumieniłam, ale chyba tego nie zauważył.
- Słodko się rumienisz. - zaśmiał się. Może jednak zauważył?! UPS...
- P-pa.- wykszusiłam z siebie i odwróciłam się w stronę wyjścia i szybko uciekłam.
ALE JA SIĘ CIESZĘ NA NASZĄ WSPÓLNĄ PIOSENKĘ...
AAAAA CAŁY DZIEŃ SAM NA SAM Z DIEGO!
Dobra laska ogarnij się!
Przestałam o tym myśleć ( prawie) i poszłam w miejsce, w którym umówiłam się z przyjaciółkami.
*Naty*
- Hej braciszku.-po kolacji weszłam do pokoju Diego, który siedział na łóżku z laptopem na kolanach.- Hej.- podniósł wzrok na mnie.
- Zgadnij kto wystąpi na naszym show...!- usiadłam na krześle obok.
- Y...- zamyślił się. - Maroon 5?
- SKĄD WIESZ?!
- Przypominam ci, że przyjaźnie się z twoim chłopkiem.
- CICHO!- skarciłam go.- Chcesz żeby tata usłyszał?!
- Dobra, dobra.- znowu zaczął pisać coś na laptopie.
- Co ty tam robisz?- zmarszczyłam brwi i wskazałam na urządzenie.
- Nic. Informuje fanów, że niedługo czeka ich niedługo niesamowity duet.- wyszczerzył zęby.
- Jaki?
- Angelica i Linda kazały nam napisać z FRan piosenkę.
- Aham... Fajnie.- uśmiechnęłam się.
- No. A gdzie byłaś całe popołudnie.
- Wedłóg rodziców u Ludmiły, a tak na serio.- spojrzałam na drzwi, aby upewnić się czy są zamknięte.- Z Maxim.- Wyszeptałam.
- I jak układa wam się w związku?- zapytał odkładając laptopa na bok.
- A w porządku. Jest bardzo romantyczny i słodki... Wczoraj zrobił dla mnie piknik.- powiedziałem słodkim głosikiem a Diego się zaśmiał.- CO?!
- Nic.- uśmiechną się.- Fajnie, że wam się układa.- powiedział trochę przygnębiony, a po chwili westchnął.
- Czemu jesteś smutny?- zrobiłam minę zbitego psiaka.- Nie lubię jak jesteś smutny.
- Nie jestem smutny.- zmarszczył brwi.- Tylko... zmęczony.
- Czym?!
- Yyyyyy- zaciął się.- Spotkaniem z Angelicą?
- A o czym ma być ta piosenka.
- O miłości.
-A do kiedy macie czas?
- Do Soboty.- odparł.- Oj sory do SOBOTY TO MY MAMY JĄ ZANIEŚĆ!
- Oł... Zaproponowałabym ci pomoc, ale masz ją napisać z Francescą, a nie z sister więc...
No dzięki. - powiedział lekkim sarkazmem.- Mów lepiej kiedy powiesz tacie?
- O czym? Ja nie mam nic u taty do ukrycia, wcale.
- NIE... TYLKO ZWIĄZEK Z MAXIM.
- Csiii, bo się dowie.
- No właśnie o tym mówie.
- No nie wiem. I nie gadajmy już o tym.
- Ok...- westchnął.
*Diego*
- Nie, no ja nie mogę!- powiedziała wreszcie Naty, po dłuższej chwili.- Co znowu?
- Co cię tak gryzie?
- Nic.
- Jasne! Diego znam cię. Jesteś moim bratem a od pewnego czasu zachowujesz się mega dziwnie.
- Wydaje ci się.- wstał i podszedł do biurka, aby odłożyć laptopa.
Śledziłam go wzrokiem, aż zpowrotem usiadł na miejscu.
- Eh.- westchnął.
- Chodzi o Francescę?
- Może.
- DIEGO...!
- Ok, ok chodzi o Francesca. Zadowolona?
- Coś się stało? Pokłóciliście się. Nie chce ci się z nią pracować?
- Nie nic z tych rzeczy.
- A więc co się stało? Ona nie chce z tobą pracować?
- Naty... Nie! Plis daj sobie siana.
- NIE!
- Czemu?
- BO jesteś moim bratem.
- Twój brat prosi, żebyś wyszła.
- Ale ja nie wyjdę, bo rodzeństwo nie spełnia swoich próśb.- uśmiechnęła się dumnie.
- Więc nie wychodź, proszę.
- Ok.
Spiorunowałem ją wzrokiem.
- No gadaj!- krzyknęła.- Wiesz, że nie wyjdę póki mi nie powiesz?
- No ok.- westchnąłem.- Bo ja od pewnego czasu mam takie wrażenie, że...
- Że?!
- DASZ OWIEDZIEĆ?!
- Ok, Ok... MÓW!
- Że chyba... się w Fran... zakochałem.
- CO?!
OK MACIE SPÓŹNIONĄ 10!!!!
Bardzo przepraszamy was, że tak późno ,ale bywa....
DZIĘKI ZE CZEKALIŚCIE:)<3333
KOMENTUJCIE
niedziela, 10 maja 2015
PRZEPRASZAMY!
Bardzo was przepraszamy, ale next nie pojawi się dziś ;(
DLACZEGO?!
Nie udało nam się spotkać w ten weekand niestety ;(
Przykro nam, ale za to w przyszłym tygodniu na pewno będą dwa.
Ten zaległy i ten Sobotni.
Wybaczcie...
CIAO
DLACZEGO?!
Nie udało nam się spotkać w ten weekand niestety ;(
Przykro nam, ale za to w przyszłym tygodniu na pewno będą dwa.
Ten zaległy i ten Sobotni.
Wybaczcie...
CIAO
piątek, 1 maja 2015
Rozdział 9
*Francesca*
Wstałam dzisiaj o godzinie 10:00. Jak to fajnie wyspać się w dzień wolny...AAAAAAAAAAHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH...
Podeszłam do garderoby i zabrałam z niej ten zestaw:
Po czym udałam się do łazienki i wykonałam poranne czynności...
Śniadanie musiałam zjeść niestety sama, bo moja ciocia jest już w pracy, a wujek... też.
Postawiłam na tosty z czekoladą.
Jak już uprzątnęłam po sobie usłyszałam dzwonek mojej komórki.
Dzwoni DIEGO!
F: Halo?
D: Hejka, Fran. Co dzisiaj robisz?
F: Yyyyyy nic... Mam wolne, a ty zdaje się też.
D:Nom. A co powiesz jakbym wpadł po ciebie za godzinę i pójdziemy na jakiś spacerek?
F: Czyli nasze kochane menadżerki, każą nam chodzić na te randki, nawet jak mamy wolne?!
D:Yyyyyy nie... Tak tylko nie miałem co robić i pomyślałem żebyśmy się przeszli, ale jak nie chcesz to...
F: NIE! Bardzo chętnie to ja czekam. Ciao.
D: Ok. To do zobaczenia.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!
Ooooooo, zabiera mnie na spacer, a Linda i Angelica nie maja z tym nic wspólnego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zaczęłam skakać po całym salonie, jak idiotka, ale jak się uspokoiłam siadłam na krześle i spokojnie sobie czekałam.
Po moim jakże dluuuuuugim czekaniu usłyszałam dzwonek do drzwi i je otworzyłam.
- Hej, Diego.- przywitałam się z chłopakiem.
- Hejka, Francesca. To co idziemy?
Przytaknęłam ochoczo i wyszliśmy z mojego domu, udając się w stronę parku...
*Maxi*
- Dlaczego nie Gregorio?! Dlaczego nie chcesz się zgodzić?????- kłóciłem się z moim szefem.- Bo żadne MAROON 5 NIE BEDZIE WYSTĘPOWAĆ NA NASZYM SHOW!!!!!!!!!!!!!!- wydarł się.- W ogóle to, jak tyś ich załatwił?
- A, bo tak. Mój kuzyn ma kumpla, którego tata jest kuzynem jednego z nich.
- AHA DUŻO MI WYJAŚNIŁEŚ!
- No weś! Czy ty wiesz GREGORIO ile osób by przyszło?!
- UWAŻASZ, ŻE NA MÓJ WYSTĘP NIE PRZYJDZIE WIELE OSÓB?!
- Co? NIE! Tego nie powiedziałem, ale mogliby być fajną niespodzianką wieczoru...
- CHŁOPCZE! Jak zrobię taką niespodziankę raz, to będę musiał i 2 i 3 i 4 i 5, a tyle gwiazd to ja nie znam.
- Diego zna!
- i co?!
- I TO! Ok Gregorio, zastanów się ok? Pomyśl proszę, a ja idę na lekcje.
- WYPAT!
- Dobra, idę. Do zobaczenia.- wyszedłem z gabinetu i udałem się na lekcje z 1 klasą.
Pokazałem im kroki do tej piosenki:
Oni też wypadną świetnie, na koncercie, ale taka gwiazda wieczoru to by było!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
JA TU SIĘ TRUDZE I ZAŁATWIAM, A TEN ZGRED MÓWI NIE?!
A apropo załatwiania. Mam dla Naty niespodziankę...
Już nie mogę się doczekać wieczoru...
*Diego*
Jesteśmy z Francescą na tym spacerze...- Linda wspominała ci coś o tej piosence?- zapytałem dziewczynę, kiedy siedliśmy na ławeczce.
- Tak.- uśmiechnęła się do mnie.- Mówiła, że mamy ją razem napisać...
- A do kiedy mamy czas?
- Nie wiem. Za pewne jutro nam powiedzą.
- Już się boję...
- Ja też.
- Masz ochotę na gofry?- zapytałem dziewczynę.
- A wiesz, że bardzo chętnie.-uśmiechnęła się i wstała z ławeczki.
Ująłem jej dłoń. Mimo tego, że to nie udawana randa, to musimy nadal wyglądać jak zakochani.
To robi się coraz mniej trudne i wcale nie chodzi o to, że lepiej udaje, ale... udawać muszę coraz mniej...
Niby nasz " związek" się rozkręca, ale to serio zaczyna mi się podobać...
A może to Francesca... ZACZYNA MI SIE PODOBAC!!!!!!
To jest chyba nie do ukrycia...
Samego siebie nie ma co kłamać.... Łapiąc ją za rękę przechodzą mnie przyjemne dreszcze, jak się uśmiecha i mi chce się śmiać...
- Co państwu podać?- zapytał jakiś mężczyzna w budce, i wyrwał mnie z zamyśleń...
- Dwa gofry- odpowiedziałem- Jeden z bita śmietaną a drugi...- spojrzałem na Fran.
- Z borówkami.- uśmiechnęła się do mnie, a ja kompletnie odpłynąłem.
- Toooo z borówkami tak?- zapytał.
- Yyyyy tak, tak.- powiedziałem i starałem się nie patrzeć na dziewczynę, bo miałem wrażenie, że laska mnie hipnotyzuje.
Odebrałem nasz posiłek i jednego gofra podałem Francesce.
Ponownie usiedliśmy na ławce.....
Byłem zmuszony patrzeć na Włoszkę, ale starałem się zachowywać w miarę normalnie.
Czy to możliwe, że się... NIE!
*Naty*
-Maxi... - zaczęłam, bo chłopak zawiązał mi oczy i chyba już 10 minut prowadzi.- Gdzie mnie zabierasz?- Nie ufasz mi?
- Ufam, ale...
- No już nie marudź, to niespodzianeczka.
W pewny momencie mój chłopak odsłonił mi oczy, a ja zauważyłam pomost, na którym był kocyczek i koszyczek...
- Maxi...- wzruszyłam się.
- Taaaak?
- Kocham cię wiesz?- ujęłam jego twarz w moje dłonie.
- Nie wiem- droczył się.
Musnęłam jego wargi.
- A teraz wiesz?- zaśmiałam się.
- Może...
- Dobra chodź, bo mam taką ochotę na te pyszności, że aż nie mogę.- pociągnęłam go za dłoń w stronę pikniku...
Usiedliśmy na kocyku i zaczęliśmy się nawzajem karmić...
Gdy już zjedliśmy prawie wszystko co mieliśmy, położyliśmy się i zaczęliśmy oglądać zachód słońca.
- A za co to?- zapytałam.
- Co?!
- PIKNIK.
- Za to jak bardzo cię kocham.
- Ooooooooo...- podniosłam głowę i czule pocałowałam mojego chłopaka.- Ja też cię kocham.- powiedziałam po oderwaniu się.
- Teraz to już wiem.- zaśmiał się, a ja zaraz z nim.
Na koniec sprzątnęliśmy wszystko i Maxi odprowadził mnie prawie pod dom, żeby tata nas nie przyłapał.
CO PRAWDA DIEGO MÓWI, ŻE GO NIE MA, BO PRACUJE W ART REBEL, ALE MOJEMU BRACISZKOWI LEPIEJ NIE WIERZYĆ!
Uwierz Dieguito, a daleko zajdziesz!
OSTATNIO CHODZI JAK NA HAJU, WIĘC JA NIE RYZYKUJE Z MAXIM!
- Pa skarbie.- powiedział i pocałował mnie.
- Bay, kochanie.- poszłam do swojego domu.
Ipi Jest 9!!!!!!!!!!!!!!!!!
PODOBA SIĘ?!
PISANY O 02 W NOCY, ALE CO TAM!
TAK AMMY NOCOWANKO.
TO MY IDZIEMY PLOTKOWAĆ A WY PISZCIE KOMKI
CIAO
WPADAJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UWAGA, UWAGA!
Kuzynka jednej z nas - Miriam, razem ze swoimi przyjaciółkami Heleną i Natalią założyły bloga o przyjaźni ;DWpadłyśmy tam i jest serio dobry, choć powstał dziś...;D
Wpadnijcie i skomentujcie go ;D
ZAPRASZAMY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://live-best-friends.blogspot.com/
KONKURS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Z OKAZJI PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ OGŁASZAMY KONKURS NA ONE SHOTA!
ZASADY:-MUSI BYĆ O PARZE Z VIOLETTY ALE MOŻE BYĆ TO NAWET TAKA PARA JAK NP.DIEGO I NATY ;D
-PRZESYŁAJCIE PRACE NA GMAILA: werosmarcys@gmail.com
- DŁUGOŚĆ DOWOLNA
- DATA UPŁYWU TERMINU ZGŁOSZEŃ: 23.05.2015 ;D JEZELI BEDZIE POTRZEBNE WIĘCEJ CZASU PRZEDŁUŻYMY!!!!
- JEŻELI NIE DOSTANIECIE ODPOWIEDZI NA WASZĄ POCZTĘ INTERNETOWĄ W CIĄGU 2 DNI WYŚLIJCIE GO JESZCZE 1 RAZ!!!!
NAGRODY:
1 MIEJSCE:
- 4 DEDYKACJE
- PROMOWANIE BLOGA PRZEZ PÓŁ ROKU (JEŻELI GO MASZ)
2 MIEJSCE:
- 3 DEDYKACJE
- PROMOWANIE BLOGA PRZEZ 3 MIESIĄCE (JEŻELI GO MASZ)
3 MIEJSCE:
- 2 DEDYKACJE
- PROMOWANIE BLOGA PRZEZ MIESIĄC ( JEŻELI GO MASZ)WYRÓŻNIENIE:
- DEDYKACJA NASZEGO ONE SHOTA ;D
ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU.
MOZE NAGRODY NIE SA NAJLEPSZE, ALE SAMA SATYSFAKCJA Z WYGRANEJ ;D
DAJECIE!!!!!!!!!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)